http://maratonykresowe.pl/img/obrazki/100630125816.gif
Na zawody MTB z cyklu "Maratony kresowe - Łomża - Na krańcach Mazowsza" które odbyły się 4 lipca w Łomży przyjechałem rowerem jako kibic grupą innych rowerzystów-kibiców. Relacja i kilka zdjęć >> tutaj<<
Na miejscu zawodów byliśmy już o 10:00.
Zastaliśmy tam już Naszych zawodników z "Amatorska Grupa bez limitu Ostrołęka i okolice", którzy przyjechali na zawody samochodami.
Niektórzy z zawodników przyjechali z rodzinami. Ci którzy mieli startować byli już po rejestracji i byli w trakcie przygotowania rowerów do startu. Dłużący się czas do startu umilaliśmy sobie rozmowami między zawodnikami a "kibicami" oraz robieniem zdjęć i omawianiem ostatnich uwag przed startem.
W trakcie rozmów na oficjalny start zdecydowało się jeszcze dwóch "kibiców", czyli Panzerjager44 i spotowiec .
Panzer i sportowiec zdecydowali się jechać rekreacyjnie na dystansie MINI, nie przejmowali się jaki wynik uzyskają w zawodach - ich zadaniem było asekurowanie debiutujących na zawodach młodych zawodników z grupy AG.
Do zawodów zgłosiło się 111 zawodników z różnych stron Polski. Start który miał odbyć się o godz. 11:00 został przełożony na 11:15, na tę wiadomość wielu zawodników wyraziło twoje zniecierpliwienie i urwało się z sektora startowego aby kontynuować rozgrzewkę. Powodem odłożonego czasu startu było oczekiwanie na księża z pobliskiego kościoła który miał startować zawodników ale nie przybył ponieważ nie pozwoliły mu obowiązki na odbywającej się w tym czasie mszy.
O 11:15 organizatorzy zablokowali miejscowo ruch uliczny i puścili zawodników startujących na dystansie MEGA.
Ruch uliczny, miejsce startu i lawirowanie przez 2 km przez miasto było dużym minusem tych zawodów ponieważ organizatorzy nie mieli możliwości całkowitego zapewnienia bezpieczeństwa zawodników i tylko na bardziej ruchliwych krzyżowaniach blokowali na parę sekund ruch samochodów . Na szczęście start odbywał się pod górkę i niewielu zawodników postanowiło szarżować już na starcie.
Czas startu zawodników startujących na dystansie MINI był mocno przeciągany. Niestety nie wiem czym było to spowodowane, ponieważ zająłem na wniesieniu 200 m metrów od linii startu dobre miejsce do robienia zdjęć startującym zawodnikom. Start odbył się po zakończonej mszy w kościele, który znajdował się 100 metrów od zawodników. Zawodnicy których do startu poderwał sygnał organizatora mieli dodatkową atrakcję, bo oprócz uważania na samochody musieli lawirować wśród ludzi powracających z mszy.
Po zrobieniu zdjęć ostatnich zawodników z peletonu MINI i zabezpieczeniu aparatu, ja z innymi rowerzystami Naszej grupy kibiców postanowiliśmy jechać za zawodnikami. Szybko dogoniliśmy peleton a po naradzie z Panzerem i sportowcem pojechaliśmy za marcepan'em który wtedy postanowił wyrwać do przodu, aby zająć dobre miejsce w wyścigu.
Był to mój debiut czyli jazda w wyścigu, chociaż nie zarejestrował się jako zawodnik.
Początek trasy wyścigu czyli pierwszy kilometr przebiegał po bitumicznych i krętych ulicach Łomży, drugi kilometr biegło po płytach żelbetowych. Po przekroczeniu granic miasta mieliśmy jeszcze kawałek nawierzchni bitumicznej a potem to już był tylko żwir, piach i niekiedy błoto.
Już na pierwszym żwirowym zjeździe z niezbyt dużego zniesienia zauważyłem pierwszą poszkodowaną zawodniczkę, która zaliczyła upadek. Zawodniczką zaopiekowało się parę osób, ale ponieważ pojechałem dalej nie jestem stanie powiedzieć czy ta zawodniczka kontynuowała wyścig - mam nadzieję ze upadek nie skutkował jakąś poważną kontuzją. (chociaż jak wspomniał tutaj 77maka77 widział w tym czasie udającą się tam karetkę na sygnale).
Za tym żwirowym zjazdem trasa przebiegała już po drogach leśnych. Po przejechaniu 300 pierwszych metrów drogi leśnej zauważyłem bufet, gdzie parę ładnych dziewczyn podawało spragnionym zawodnikom wodę.
Miejsce w którym umiejscowiono bufet końcem pętli trasy MINI gdzie zawodnicy wracali na odcinek prowadzący na metę, drugim zadaniem stanowiska gdzie ulokowano bufet było odnotowanie przejeżdżających zawodników oraz skierowanie zawodników startujących z dystansu MEGA na drugie okrążenie.
Trasa była dobrze oznaczona czerwonymi (MINI) i niebieskimi (MEGA) strzałkami, oraz co kilkanaście metrów wisiały biało-czerwone szarfy. W paru miejscach gdzie zawodnicy mogli mieć wątpliwości którą trasę wybrać stali porządkowi którzy szybko kierowali na właściwą drogę.
Ja jechałem trasą czerwoną, trasa ta obfitowała w parę długich podjazdów z których jeden był nawet stromy. Podjazdy na wniesienia często utrudniał głęboki piach oraz trawa porastająca niektóre odcinki drogi.
Zjazdy z pagórków były szczególnie niebezpieczne. Zjazdy były strome tak ze rower szybko osiągał spore prędkości. Zjazdy często były kręte a na zakrętach drzewa nie pozwalały mi zobaczyć co mnie czeka tuż za parę metrów. Trasa na zjazdach najczęściej składała się z dwóch kolein i trawiastego grabu miedzy koleinami, tak że gwałtowne manewry boczne mogły skończyć się upadkiem i uszkodzeniem roweru. Ponieważ nie znałem tych dróg zjazdy te powodowały u mnie pewien niepokój, szczególnie ze nieraz strzałka kierująca kazała w połowie stoku skręcać w inną odnogę drogi, co przy późnym zauważeniu tej strzałki skutkowało niewyrobieniem się na zakręcie.
Moje zjazdy z pagórków zakończyły się jednym pluskiew w błocie (konsekwencje: ubłocony prawy but i zabłocona noga aż do spodenek), oraz jeden ślizg na głębokim piasku.
Z ulgą powitałem znajomy już bufet, gdzie ugasiłem pragnienie ponieważ bidon miałem już pusty. Od bufetu na metę jechałem już spokojnie i pozwoliłem kilku zawodnikom mnie wyprzedzić. W drodze na metę wyprzedziło mnie jeszcze dwie karetki na sygnale.
Na mecie szybko zająłem stanowisko aby zrobić kilka zdjęć Naszym zawodnikom.
Na mecie często obserwowałem ze sprintujący przed metą zawodnicy nie wyrabiali na zakręcie i nie trafiali w bramkę mety. Spowodowane to było tym ze ostatni odcinek trasy biegł z górki a bramka mety umiejscowiona była na chodniku pod kątem 90 stopni do drogi i tylko 5 metrów od tej drogi. Jeżeli zawodnicy nie wyrobili się w bramkę to trafiali prosto na ruchliwe krzyżowanie.
Do organizatorów to mam takie uwagi:
Trzeba przemyśleć parę spraw związanych z organizacją takich zawodów. Czy warto organizować miejsce startu w ruchliwym miejscu miasta i do tego pod kościołem w niedzielę w porze odbywających się mszy. Na mecie brakowało widocznych sanitariatów i ujęcia wody tak potrzebnej aby umyć się z błota i często obmyć zadrapane nogi ponieważ upadków jak słyszałem było sporo. I jak już zasygnalizowałem wyżej trzeba bardziej z głową lokalizować bramkę mety.
Nieoficjalne wyniki wyścigów MTB w Łomży grupy "AG bez limitu Ostrołęka i okolice"
Wyniki dla dystansu MINI
Nr. start./imię/miejsce mini/kategoria/ miejsce w kategorii/czas
2302. Marcin (marcepan) - 15 (mini) - OMM - 9 - 0:54:04 - debiut na zawodach MTB
2303. Marlena - 34 (mini) - H2 - 7 - 1:39:13 - debiut na zawodach MTB
2314. Michał (sportowiec) - asekurował Marlenę
2315. Przemek (Panzer) - asekurował Marlenę
Wyniki dla dystansu MEGA
Nr. start./imię/miejsce minii/kategoria/ miejsce w kategori/czas
408. Piotr - 22 - Elita - 10 - 2:21:22
123. Mirek (Octan) - 29 - Elita - 13 - 2:24:02
406. Wiesław - 37 - Super Master - 3 - 2:29:05
407. Wiesław - 40 - Super Master - 4 - 2:32:02
399. Bartosz (Bartosz) - 41 - Masters - 12 - 2:33:10
403. Marek (karolbiegacz) - 50 - Masters - 17 - 2:41:29
405. Wojciech - 62 - Elita - 25 - 3:02:30
404. Piotr (krulik25) - 65 - Elita - 28 - 3:07:04 - debiut na zawodach MTB
Zauważyłem w wynikach jeszcze jednego zawodnika z Ostrołęki z poza grupy AG.
417. Marcin - 70 - Elita - 31 - 3:34:03
Wszystkim startującym gratuluję dobrych wyników.
Jeżeli zauważycie gdzieś błąd to sygnalizujcie z poprawię.
Było jeszcze dwóch zawodników z pod Ostrołęckiej miejscowości którzy startowali w barwach Białostockich.
Jak tylko przypomnę sobie ich numery startowe i imiona to edytuję wyniki.
ps
I niech mi teraz ktoś napisze krótszą relację z wyścigu :cool: