Podrzucę trasę bardziej z mojego podwórka. Znajdziecie na niej efektowne widoki, bagna, mnóstwo ptaków, potężne fortyfikacje, liczne pamiątki przeszłości, lasy i nie tylko. Prowadzi na wschód od Łomży, czyli z Waszego punktu widzenia aż za Łomżę, ale i tak można zmieścić się w około 115km, ewentualnie niewiele więcej jeśli tak jak ja nie lubicie jechać tam i z powrotem tą samą drogą i zdecydujecie się wracać z Łomży do Ostrołęki wariantem nieco dłuższym, np. przez Szczepankowo, Kleczkowo i Troszyn. Oczywiście, możecie ją także znacznie skrócić, korzystając na odcinku do Łomży z samochodu lub pekaesu.
Dobrze, zakładam że mogę opis zacząć od Łomży, odpuszczając sobie początek. Z miasta należy ruszyć ulicą Sikorskiego na wschód, ku mostowi Hubala (jak to mówią łomżyniacy, ku nowemu mostowi). Na tym odcinku opada na odcinku równo kilometra, w większości stromo. Na początku stoi zabytkowa wieża ciśnień, a zjeżdzając wśród zakrętów, złapiecie kilka ładnych widoków. Na dole należy skręcić w prawo na skrzyżowaniu, trafiając w ten sposób na ulicę Zdrojową. Ona wyprowadzi Was z miasta. Warto jednak wcześniej podjechać jeszcze kawałek ulicą Sikorskiego, bo ledwie kilkaset metrów dalej wznosi się most Hubala z widokiem na Łomżę w perspektywie, a plażą miejską (latem) w dole.
Ulicą Zdrojową szybko dotrzecie do wsi Stara Łomża (mamy tam betonową kostkę w miejsce asfaltu, ale tylko przez kilkaset metrów), zaraz za którą po prawej stronie wznosi się strome wzniesienie o nazwie Góra Królowej Bony. Warto wdrapać się na szczyt. Nie dość, że rozciąga się z niego imponująca panorama doliny Narwi, Łomży i okolic, ale w dodatku widać tam wyraźnie kilka współśrodkowych wałów. To ślady najdawniejszej Łomży- fortecy z IX albo X wieku, efektownie rozsiadłej na stromym i chronionym meandrującą rzeką wzgórzu.
http://images39.fotosik.pl/206/51680098359a129am.jpg
fragment widoku z Góry Królowej Bony podczas corocznych, wiosennych wylewów rzeki (wszystkie zdjęcia można powiększyć, klikając w nie)
Warto wspomnieć, że jeszcze w Starej Łomży, czyli przed Górą Królowej Bony, mamy po prawej Wzgórze św. Wawrzyńca. Według miejscowej legendy znajdował się tam bardzo stary kościół. W końcu, całkiem niedawno, znadano archeologicznie to miejsce. I zgadnijcie... znaleziono pozostałości najstarszego na Mazowszu kościoła (z przełomu X i XI wieku), zniszczonego ostatecznie jeszcze w wieku XVIII. Miejsce to oznaczone jest wielkim krzyżem i linią głazów.
Jedziemy dalej wąskim pasem między rzeką po lewej stronie i stromymi wzniesieniami po prawej. Taki charakter ma droga w większości jeszcze od Łomży aż do wsi Siemień, co zdecydowanie dodaje jej uroku. Na większości swojej długości, szosa pokonuje wciąż górki, przez co albo podjeżdzamy, albo zjeżdzamy.
http://images44.fotosik.pl/210/e8c8a67ace89fd53m.jpg
przykład widoków między Łomżą i Siemieniem
W Siemieniu szosa przechodzi w dłuższy podjazd. Nagrodą jest efektowny widok na dolinę Narwi z większej wysokości. Tam, w centrum wsi, na szczycie stromego zbocza doliny, stoi altana. Z niej i koło niej rozciąga się świetna panorama, której jedynie fragment pokazuję Wam na poniższym zdjęciu:
http://images50.fotosik.pl/210/52433f13774d5437m.jpg
Narew widziana z Siemienia
Dalej droga opada znów do poziomu rzeki, a następnie nieco się od niej oddala. Prowadzi wtedy przez bagnisty las, wyglądający jak prawdziwe uroczysko.
http://images49.fotosik.pl/210/290263e2c73bb6a8m.jpg
tak wygląda odcinek Siemień-Rybno
Za lasem znajduje się mały przysiółek Rybno. Wyróżnia się on tym, że na jego terenie, na długich zboczach, usytuowany jest ośrodek narciarski. W zimie to fajna sprawa.
Zaraz za Rybnem natkniecie się na kolejną wieś, Pniewo. To całkiem spora osada, odległa o 11 kilometrów od skrzyżowania ulic Sikorskiego i Zdrojowej w Łomży. Na jej terenie znajduje się początek i koniec ścieżki przyrodniczej, oferującej wgląd w świat doliny Narwi. Widoki i ogromna różnorodność żywych istot zachęcają do zapoznania się z nią. Wykonanie takiej pętli z- i do Pniewa to dodatkowe około 8km.
W centrum Pniewa, przy pomniku, należy skręcić w lewo. Wraz z końcem wsi skończy się też asfalt. Dalej mamy drogę gruntową, prowadzącą najpierw przez las, a potem przez otwarte tereny narwiańskich łąk. Tu mogą być małe problemy, na tym ostatnim odcinku zdarza się sypki piach na drodze, na szczęście to dość krótki odcinek. Z lewej i z prawej wznoszą się wieże widokowo-obserwacyjne, można wejść na jedną lub dwie. Tuż przed końcem tej drogi we wsi Gać i jednocześnie przed powrotem na asfalt mijamy cmentarz żołnierzy z okresu I wojny światowej. Muszę przyznać, że pięknie go usytuowano. Dopiero pod wsią Gać nasza trasa opuszcza teren Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi.
Jeśli nie chcecie opuszczać asfaltu, w Pniewie przy pomniku możecie nie skręcać. Ta droga jest nieco okrężna, ale aż do wsi Gać możecie wtedy nie opuszczać nawierzchni utwardzonej. Po dotarciu do szosy Łomża-Mężenin należy wtedy pojechać w lewo. Widok doliny rzeki Gać przed wjechaniem do niej też jest na tej drodze godny zobaczenia.
Z Gaci należy udać się na wschód, przejechać przez rzeczkę Gać i po dalszym kilometrze skręcić w lewo, w szosę ku pobliskiej wsiom Lutostań i Koty. Zaraz za tą drugą zaczyna się ścieżka przyrodnicza, która zaprowadzi nas przez Białe Bagno. To ptasi raj, latem i (zwłaszcza) wiosną tętniący ptasim życiem i ptasimi śpiewami. Raz dla przykładu na łące o boku około 30 metrów każdy, widziałem 9 bocianów jednocześnie. Gatunków ptaków żyjących tutaj jest co niemiara.
http://images42.fotosik.pl/122/6bb8b31ea1bcf9e9m.jpg
Białe Bagno (inaczej Bagno Biel)
Trasa prowadzi najpierw przez łąki, a potem groblami wśród bagien. Droga, acz nierówna i pozbawiona (może na szczęście) asfaltu, jest wystarczająco komfortowa, aby nie trzeba było zwalniać. Tym niemniej polecam zwolnić... więcej zobaczycie i więcej usłyszycie. Najpierw pojedziecie na północ, wkrótce potem na zachód i zaraz dotrzecie do rzeczki Gać. Po drugiej jej stronie widać rezerwat Wielki Dział. Wtedy szlak ponownie zwróci się na północ i poprowadzi wzdłuż Gaci około 3 kilometry. Wtedy, tuż przed ujściem Gaci do Narwi, skręci w prawo, to jest na wschód. Tam zaczyna się około czterokilometrowy, najwartościowszy przyrodniczo i (moim zdaniem) widokowo fragment szlaku. Po minięciu zagajnika po prawej, odległego około 200 metrów od drogi, należy zacząć uważać szczególnie na teren po lewej stronie. Jakiś kilometr dalej powinniście zobaczyć drogę w tym kierunku i most w perspektywie. Właśnie tam należy się udać. Dalsza droga na wschód zaprowadziłaby Was bowiem też w bardzo atrakcyjne okolice (na przykład szosa z Grądów Woniecka do Wizny wiosną jest moją ulubioną szosą w ogóle), ale może być już za daleko z Ostrołęki.
Zaraz po skręceniu w lewo, miniecie starorzecze Narwi, wyglądające tu jak spore, wygięte w łuk jezioro. Tuż dalej, przy samej drodze, wznosi się wieża widokowa, zachęcająca turystów.
http://images50.fotosik.pl/210/42d5837e76f8573em.jpg
Wieża koło mostu pod Bronowem
Zaraz za wieżą z kolei przejedziecie przez Narew po drewniano-metalowym moście. Filary są stalowe, a nawierzchnia drewniana... fajnie "klekocze" podczas przejazdu. Most ten jest wykorzystywany jedynie przez miejscowych rolników i nieczęstych tu turystów. Po drugiej stronie widać wieś Bronowo, gdzie dotrzemy, naprzemiennie skręcając w lewo i w prawo (zaczynamy od "lewo"). W Bronowie przejeżdzamy przez rzeczkę Łojewek. Nieco bardziej w górę swego biegu ma bardzo naturalny charakter, planuje się tam utworzenie rezerwatu.
Po około 3 kilometrach, wyznaczonych ciągłym podjeżdzaniem i zjeżdzaniem między polami, dotrzecie do skraju wsi Kossaki. Należy tam skręcić w lewo. Wkrótce szosa skręci znów w prawo, dalej prowadzi jak po sznurku aż pod Łomżę. Najpierw mamy zjazd przez podbagniony las, a potem wjeżdzamy do wsi Krzewo. Mamy tam altanę widokową na krawędzi doliny Narwi, a także pagórek na prawo od drogi, na który można wejść. Ze względu na drzewa, widok stamtąd jest bardzo ograniczony, ale i tak fajny. W ogóle w wielu miejscach dalszej drogi warto się zatrzymać dla podziwiania widoków- zwłaszcza po lewej stronie, gdzie m.in. będzie widać opisywaną już Górę Królowej Bony po drugiej stronie doliny. Za Krzewem jest kilkaset metrów otwartego terenu, po czym wjeżdzamy do kolejnej wsi: Rakowo Boginie. Od tego momentu- z jednym tylko wyjątkiem- aż do samej Łomży będziemy jechać stale przez wsie. Jedna przechodzi bezpośrednio w drugą, a jest ich w sumie na tym odcinku w sumie siedem. Najciekawszymi z tej siódemki są Drozdowo i Piątnica. A wspomnianym wyjątkiem jest około dwukilometrowy odcinek między Drozdowem i Kalinowem. Prowadzi on częściowo przez, a częściowo skrajem rezerwatu Kalinowo. To malowniczy i urozmaicony las na zboczach doliny- jedyny zachowany do dziś fragment naturalnego, pradawnego lasu Wysoczyzny Kolneńskiej. Warto tam zajrzeć, popatrzeć na drzewa, poczytać tablice informacyjne... Radzę jednak zrobić to późną jesienią, wczesną wiosną albo będąc zaopatrzonym w środki przeciw komarom. Tych tam bowiem nie brakuje...
Pozostaje mi przedstawić atrakcje Drozdowa i Piątnicy. W tym pierwszym znajduje się dawny dworek rodziny Lutosławskich. Umarł tam Roman Dmowski, przyjaciel tej rodziny. Obecnie w budynku znajduje się muzeum przyrodnicze. Znajdzieci tam m.in. wypchane egzemplarze mnóstwa najróżniejszych zwierząt, zamieszkujących ziemię łomżyńską i/lub tereny niedalekiego Biebrzańskiego Parku Narodowego, budzącą szacunek, potężną kość łopatki znalezionego pod Stawiskami mamuta, efektowną wystawę akwariów z rybami tropikalnymi i wiele więcej. Jest tam też wystawa, obrazująca życie polskiej rodziny szlacheckiej, oraz siedziba Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. Za budynkiem znajdziecie z kolei dobrze utrzymany i bardzo przyjemny park dworski. W Drozdowie warto jeszcze odwiedzić ładnie położony cmentarz z górującą nad nim kaplicą grobową Lutosławskich.
Piątnica sama w sobie jakoś wybitnie fascynująca nie jest. Ale wokół niej rozmieszczono trzy potężne forty, wybudowane pod koniec XIX wieku przez Rosjan. Linia umocnień ciągnie się z trzech stron wsi (czwarta była chroniona przez Narew) i ma jakieś 5 kilometrów długości. Ze szczytów chroniących umocnienia, sztucznych wzniesień, rozciągają się piękne widoki na dolinę i Łomżę po drugiej stronie. Z kolei u ich podnóży znajdziecie mnóstwo wejść do rozgałęzionego systemu podziemi. Niestety, kilkadziesiąt lat temu głębiej prowadzące przejścia zostały zasypane przez saperów, ale nadal można mnóstwo się nałazić (koniecznie ostrożnie i koniecznie z latarką!). W wielu miejscach można wejść pod ziemię w jednym miejscu, a wyjść w całkiem innym. Z tymi fortami wiąże się wiele legend i opowieści, część z nich może być prawdziwa. Centralny fort II jest własnością prywatną, stopniowo rekonstruowaną, ale południowy fort I i północny fort III są powszechnie dostępne. Miejsca do eksploracji jest od groma.
http://images37.fotosik.pl/206/5fde851ecb71ae54m.jpg
fortyfikacje fosy zewnętrznej
http://images49.fotosik.pl/210/2ddc621f49f6c50em.jpg
te pagórki kryją potężny system fortyfikacji i podziemnych sal oraz korytarzy
http://images49.fotosik.pl/210/6428a6b48d31603cm.jpg
jeden z podziemnych korytarzy- to akurat chodnik bezpośrednio pod poterną
http://images47.fotosik.pl/210/474ea9edbd9dd33bm.jpg
jedna z podziemnych sal- bez flasha cyfrówki jest tu ciemno jak w grobie
Umocnienia te doświadczyły dwóch oblężeń: przez sowietów w roku 1920 i przez Niemców w 1939. Oba były bezowocne, mimo olbrzymiej przewagi atakujących i mimo przestarzałości fortów już w tym okresie. Do dziś można tam znaleźć wyraźne ślady walk... Po drugiej stronie Łomży znajdują się jeszcze forty IV i V. Jako jednak w dużej części mające charakter ziemny, a nie betonowy, są gorzej zachowane. Ten drugi znajduje się nota bene tuż przy szosie na Ostrołękę, to jest przy ulicy Wojska Polskiego między granicą zwartej zabudowy miasta, a odchodzącą w lewo ulicą Meblową.
Piątnica przez rzekę graniczy już z Łomżą. Trzeba jeszcze przejechać przez most, a potem około kilometr dnem doliny Narwi (warto się rozglądać aby nie przegapić ładnych widoków na starorzecza i samą dolinę) i wjedziecie między stadionem miejskim po lewej, a oczyszczalnią po prawej wgłąb właściwego miasta. Końcówka przed rondem Kościuszki jest stroma... ta ulica ma wymowną nazwę Zjazd. Pięknie tam widać terasę nadzalewową, czyli górną część zbocza doliny Narwi. Jeśli chcecie ruszyć ulicą Wojska Polskiego wprost ku Ostrołęce, należy z ronda zjechać w drugą z kolei ulicę, a następnie koło pomnika kurpiowskiego bohatera z XVIII wieku Stacha Konwy, pojechać prosto.
Uff... trochę się rozpisałem... :)