Znalezione wyniki: 13

Wróć do listy podziękowań

wizualizacja treningów na mapie

Chciałbym poruszyć temat wrzucania treningów i wyścigów do odpowiedniej aplikacji i udostępniania ich wybranym osobom (lub wszystkim). Od jakiegoś czasu używam programu Sports Tracker do analizy i zapisywania treningów. Fajne narzędzie umożliwiające śledzenie parametrów takich jak prędkość, przewyższenia, tętno itp. Do całej zabawy potrzebny jest telefon Nokia z wbudowanym GPS i zainstalowanym programem. Potem przesyłane są dane i na mapie widać wszystko jak na dłoni. Fajnie byłoby jakby ktoś np. jadący z grupą w stronę Dzbenina wrzucał i udostępniał dane. Dla przykładu udostępniłem kilka swoich treningów i "występów" (mam ich zarejestrowanych 106 szt.). Można mnie znaleźć jako Bartosz2000, a nasz Sławek to Slawek233. Czasami przewija się na mapie ktoś z Ostrołęki ale nie mogłem go namierzyć.
Np. robiąc zbliżenie na Mławę można zobaczyć jak wyglądał mój przejazd na mazovii.
Jeśli ktoś z was ma nokię z wbudowanym GPS to zachęcam do zabawy.
http://www.sports-tracker.com
przez Bartosz
21 wrz 2010, o 13:01
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Skoro pytasz o ciasto to zacznę od końca... Ciasto było, lecz nie spróbowałem.
Dotarłem do mety, usiadłem na czymś do siedzenia i zaczęły mną targać jakieś dziwne dreszcze (było zimno, ale nie aż tak). Podchodzi do mnie mój trener w osobie żony i mówi: mamy grypę żołądkową, dzieci zaczęły „wyrzuty” zaraz po twoim starcie. Jak się czujesz? Trener wykazał się dużą mądrością, że nie powiedział mi o tym wcześniej, bo w moim przypadku dolegliwość grypowa jest bardzo sugestywna i mógłbym już na trasie zacząć zrzucać „płyny” i na pewno nie dobiegłbym do końca.
Przechodząc do rzeczy:
Było super. Kilka stopni mrozu, delikatnie padający śnieżek, dwa kółka po 21 km po lesie i nad jeziorkiem.
Przed startem ważenie plecaka (min. 10 kg) i sprawdzanie wysokości cholewki butów. Plecaki trafiły do specjalnej strefy, z której były odbierane tuż przed startem. Ubranie stosowne dla każdej z formacji (najbardziej przeszkadzały mi buty, bo moje mają w podeszwę wtopioną blachę i dla usztywnienia noska też jest tam kawałek metalu – niestety komfort jest zerowy, nie wspominając już o ciężarze).
Plan miałem następujący: bieg przez pierwsze okrążenie a następnie marszobieg na drugim kółku.
Przed startem wrzuciliśmy plecaki na plecy i zaczęła się zabawa.
Na trasie było trochę błota, które miejscami było zmrożone, trochę asfaltu z zamarzniętymi kałużami i oczywiście niesamowite widoki.
Przez pierwsze kilkanaście kilometrów biegło się bardzo przyjemnie. Od ok. 15 km. zaczął mi średni puls wędrować w górę i na półmetku przekroczył mi już 170, co było bardzo niepokojącą wiadomością. Planowałem poruszać się w tempie ok. 7 min./km, co przez pierwsze okrążenie nie sprawiało mi żadnych problemów. Po dotarciu na półmetek (uzupełnienie płynów, ważenie plecaka) zacząłem czuć się dziwnie. Przeszedłem na marszobieg (1 min marszu, 5 min biegu). Chyba niezbyt dobrze biegłem, bo wyprzedził mnie facet, który szedł równym energicznym krokiem. Nie było to zbyt motywujące... Ostatnie kilometry bardzo mi się ciągnęły. Poruszałem się w tempie ok. 8-8,5 min./km. Co ciekawe tętno miałem na poziomie 145-165. Zaczęło bardziej padać, ja też padałem.
Dotrwałem do końca. Był to najlepszy z wyników, jaki udało mi się osiągnąć na tej imprezie (byłem 3 razy). Czas 5:19:42. Dotrzeć do mety... bezcenne.
Zdjęcia prześlę Markowi, to je wrzuci na forum.
Pozdrawiam
Bartosz
przez Bartosz
23 gru 2010, o 23:23
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Na osobę prawną jest nałożone szereg obowiązków, które niestety należy wykonywać. Z reguły ciążą one na jakimś osobniku (pasjonacie), który po pewnym czasie (ponieważ innym zapał odszedł w siną dal) zaczyna mieć wszystkiego serdecznie dość. Jeżeli nie daj Boże ma on jeszcze prawo podejmowania decyzji w pewnym zakresie (decyzje zawsze dla kogoś są złe i głupie) to należy się spodziewać pewnych tarć i kwasów, które doprowadzą delikatnie mówiąc do drobnych nieporozumień i grubych kłótni. W ten to drobny i niekłopotliwy sposób grupa życzliwych (co do zasady) sobie ludzi zamiast mówić sobie cześć będą mówili bodajbyś ............ I to by było na tyle w tym temacie. Proszę nie brać tego zbyt poważnie ponieważ nie jestem zainteresowany czynna rywalizacją z innymi cyklistami, biegaczami, itp dlatego nie interesuje mnie zbytnio uczestniczenie i przynależność do grupy AG i mówiąc kolokwialnie wisi mi to kalafiorem. Niemej życzę sukcesów w dalszej działalności grupy AG.
Jojas, podpisuję się pod każdym słowem z twojej wypowiedzi (no, może z wyjątkiem tego kalafiora :D ). Jedynym argumentem (który udało mi się znaleźć na podstawie lektury poprzednich wypowiedzi) dla założenia stowarzyszenia jest pozyskiwanie sponsorów. Obecna forma działalności AG nie wyklucza możliwości pozyskiwania środków z zewnątrz. Obawiam się tylko, żeby nie wyszło tak, iż zdecydujemy się na zmianę formy organizacyjnej i wszystko spadnie na barki Marka Karola Biegacza.
Jeśli zdecydowalibyśmy się na zmianę formy organizacyjnej to, moim zdaniem, powinno to dotyczyć całej AG a nie tylko kolarzy (można później utworzyć sekcję kolarską w ramach całości lub jakość tam podobnie). Optymizmem nie napawa frekwencja na ostatniej jeździe na czas czy na ostatnim spotkaniu w ABC (dzięki Marek za organizację tych imprez). Najważniejsze jest to, aby zmiana była na lepsze.
przez Bartosz
23 sty 2011, o 11:38
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Jeśli stworzenie stowarzyszenia miałoby więcej plusów dodatnich niż ujemnych ;) to oczywiście też popieram taką inicjatywę.
Myślę, że dobrze byłoby przygotować bilans korzyści i strat oraz określić źródła finansowania (będą stałe koszty, które trzeba pokryć). Jeśli wszystko będzie grało to czemu nie.
Cieszy mnie również fakt, iż znalazło się kilka osób mających pomysły i chęci do rozwoju grupy.
I jeszcze jedno, bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Mówimy o wydzieleniu z AG kolarzy i utworzeniu odrębnego stowarzyszenia, które będzie skupiało rowerujących członków?
przez Bartosz
23 sty 2011, o 22:24
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Chciałbym zwrócić uwagę na dość ważną kolizję terminów. Następnego dnia po ostrołęckim duathlonie jest wyścig otwierający sezon w Mazovii. Oczywiście można wystartować w obu imprezach (w Otwocku będzie trudno). W poprzednich sezonach było tak, iż osoby, które nie wystartowały w wyścigu otwierającym cykl letni traciły sektor. Oczywiście w ub. roku było zamieszanie z katastrofą i coś tam było zmieniane. Warto byłoby się dokładnie przyjrzeć w tym sezonie zasadzie startowania w pierwszym maratonie, żeby nie stracić sektora. Na stronie Mazovii nie udało mi się doczytać szczegółów, lecz obok regulaminu jest dopisek "wersja robocza", więc warto będzie śledzić tą kwestię.
przez Bartosz
1 lut 2011, o 16:24
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Zgadza się, że barszczyk jest bardzo pożywny a w górach rozgrzewa lepiej niż rum, lecz jeśli chodzi o urazy to w moim przypadku zawsze jeżdżę do Warszawy na Wawelską do Fundacji Rozwoju Medycyny Sportowej. Lekarze na co dzień zajmują się sportowcami, i jak wynika z moich niekoniecznie miłych doświadczeń, potrafią pomóc. Postawili mi już kilka diagnoz diametralnie odmiennych od ostrołęckich i jak do tej pory bardzo mi pomogli. Niestety często diagnozy ostrołęckie na podstawie RTG wzbudzały wielkie zdziwienie lub jeszcze inne reakcje, o których nie powinienem pisać na forum.
Kilka lat temu po urazie kręgosłupa postawiono mi diagnozę: "zakaz uprawiania sportu, jeśli chodzenie to tylko w miękkich butach i to niezbyt długie odcinki". Zadzwoniłem na Wawelską, kazali mi zrobić rezonans magnetyczny, pojechałem i diagnoza:" Proszę pana, większość sportowców wyczynowych, którymi się opiekuję ma gorsze kręgosłupy niż pan. Jeśli boli, to tabletka i biegać, dużo ruchu!!!". W następnym roku przebiegłem pierwszy maraton, a potem to już się jakość potoczyło. Pobieżnie licząc miałem złamanych w swojej historii 12 kości (nie licząc zwichnięć i pęknięć ;) ). Prawie zawsze lądowałem na Wawelskiej i jakoś mnie ratowali.
Warto przejechać się tam skoro wyczerpały się już prawie wszystkie możliwości. Nie znaczy to oczywiście, żebyś rezygnował z wspomagania się barszczykiem. :D
przez Bartosz
5 lut 2011, o 12:13
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Witam,
Poniżej zamieszczam link do tracku z maratonu. Podczas biegu zrobiłem kilkadziesiąt fotek w miejscach, gdzie było w miarę płasko i nie padał deszcz
http://www.sports-tracker.com/#/workout/bartosz2000/dvna9narnqs9ergj
Bardzo polecam imprezę, bo warto jest to przeżyć. W przyszłym roku planuję też tam być i zapraszam chętnych. W 2013 roku mają zostać na tej trasie zorganizowane mistrzostwa świata w biegu górskim, więc na pewno cieniasów i maruderów bez licencji nie będą wpuszczać na trasę, dlatego w przyszłym roku może to być niepowtarzalna szansa na udział w biegu (chociaż mówienie o biegu jest trochę na wyrost, bo jak można wbiec czarnym szlakiem na Śnieżkę?; można spróbować wbiec i ... chyba położyć się pod tlenem - a to dopiero była połowa trasy).
Był to mój pierwszy bieg górski i od razu maraton, więc pobiegłem bardzo ostrożnie i być może zbyt asekurancko, lecz w górach, podobnie jak przy bieganiu z obciążeniem, kryzys nadchodzi szybciej niż zwykle i z zaskoczenia a wtedy marsz zamiast biegu nie przynosi mi ulgi.
Wspaniała przygoda.
Pozdrawiam
Bartosz
przez Bartosz
13 wrz 2011, o 10:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Ta imprezka nie jest na razie dla mnie. Jestem za słaby i przede wszystkim musiałbym mieć zaufanego partnera do trenowania i przebiegnięcia, a jak już wiele osób mających dostęp do moich treningów zauważyło, ze mną nie da się biegać, bo robię to przed pracą (6-7.30) lub wieczorem, gdy położę rodzinkę spać. Musiałbym o wiele więcej biegać. W tym sezonie praktycznie tylko biegałem i nie odbiło się to dobrze na moim kręgosłupie.
Dzisiaj rano przed pracą przypomniałem sobie jak cudnie jest pojeździć na rowerze (przed jazdą musiałem zdjąć numer startowy z zawodów w Czarnowu). Było fajnie, nic mnie nie bolało (w niedzielę biegłem maraton w Wilnie) i po prostu jechałem. Bez patrzenia na tętno, rytm, prędkość… Zapomniałem jak przyjemnie jest jechać bez planu i celu dla samej jazdy.
Zrobię jeszcze dwie przejażdżki i przyjadę na czasówkę do Czarnowca. Dawno już was nie widziałem. Do zobaczenia w niedzielę.
przez Bartosz
14 wrz 2011, o 16:13
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

ALTUS CUP 2011

Nie mogłem pobiegać z Mikołajami, bo jestem dzisiaj w pracy, więc żeby nikt nie mówił, że się obijam napiszę trochę o bieganiu sprzed tygodnia w Katowicach (będzie długo).
17 grudnia jedziemy na Barbórkowy Turniej Ratowników do Wieliczki i przyznam, że poważnie przykładamy się do treningów. Krótko mówiąc zawody polegają na wybiegnięciu z poziomu -110 m na powierzchnię w tym całym strażackim majdanie ważącym kilkanaście kilogramów (m.in. oddychanie z butli i połowa trasy po ciemku z użyciem latarki).
Przez przypadek dowiedzieliśmy się, że w Katowicach odbędą się Mistrzostwa Polski w Biegu po schodach (ubranie sportowe, tak na luzie ;)) . Dodatkowo jest też klasyfikacja strażaków, więc doszliśmy do wniosku, że będzie fajnie spróbować sił. Okazało się, że na liście startowej znalazło się sporo znajomych, którzy przyjadą do Wieliczki, więc potraktowaliśmy to jako mały test. Na dobre miejsce w open nikt nie liczył, bo ranga zawodów była bardzo poważna, ale sprawdzić się nigdy nie zaszkodzi.
Do zawodów od kilku lat przygotowywaliśmy się biegając po schodach w wieżowcu przy 11 Listopada, przez co już na starcie traciliśmy z konkurencją z większych miast z powodu braku wysokiego budynku (Altus jest 3 razy wyższy od naszego wieżowca). Do ubiegłego roku wbiegaliśmy trzykrotnie na wieżowiec, żeby zasymulować wysokość z zawodów. Oczywiście miało to swoje minusy, bo podczas zbiegania odpoczywaliśmy i po dłuższym okresie treningu organizm przyzwyczajał się do małego odpoczynku po ok. 30 m wysokości i na zawodach po przebyciu takiej wysokości następował ostry kryzys… W ubiegłym roku kilka razy pobiegaliśmy w nocy po Pałacu Kultury i to dawało jakieś wyobrażenie o wysokości.
W tym roku biegamy po klatce schodowej, która jest prawie dwa razy wyższa o naszego wieżowca. Jak myślicie, gdzie to jest? To klatka schodowa w nowej elektrowni w STORA ENSO. Kierownictwo firmy przychyliło się do naszej prośby i ponad miesiąc biegamy już po schodach, które widoczne są z ulicy (dobudówka w kolorze czerwonym).
Na schody wbiegamy trzykrotnie (raz dla rozgrzewki i dwa razy na ostro). Te 55 metrów potrafi poważnie dać w kość a przecież do dopiero połowa wysokości z Altusa i Wieliczki.
A przechodząc do meritum… pojechaliśmy do Katowic.
Wysokość budynku na pierwszy rzut oka była nieco dołująca. Po odebraniu numerów startowych poszliśmy zapoznać się z schodami. Schody były w miarę standardowe, jak w wielkopłytowym bloku. Trzy pierwsze kondygnacje były wyższe, zaś następne miały po dwa biegi i po chyba 9-10 stopni między spocznikami. Wyglądały na strome. Mając na koncie kilka treningów na elektrowni i stan w jakim znajdowaliśmy się po wbiegnięciu na górę, postanowiliśmy podejść z respektem do wysokości i nie forsować od początku tempa. Plan był na w miarę równe tempo przez całą wysokość.
Zawodnicy byli puszczani co 30 s. Wiązało się to z ograniczeniami czasowymi, lecz powodowało, iż zawodnicy wyprzedzali się nawzajem na trasie.
Pobiegliśmy. Praktycznie każdy miał podobne odczucia. Przez pierwsze 10 pięter biegło się przyjemnie, potem przez następne 10 mały kryzys i walka a ostatnie 10 dało się przyspieszyć. Ale byliśmy wkurzeni na mecie. Przede wszystkim pobiegliśmy za wolno początek. Zdziwienie było o tyle większe, że dało się biec przez cały dystans. Po dwukrotnym wbiegnięciu na elektrownię (chociaż nie zawsze udawało się wbiec) byliśmy tak spompowani, że dopiero po kilku minutach udawało się podnieść z podestu na górze a tutaj zaczynaliśmy się pod koniec rozpędzać i nagle… skończyły się schody.
Długo zastanawialiśmy się, czemu na elektrowni o wiele bardziej męczyliśmy się niż na zawodach. Odpowiedź była prosta. Na elektrowni są wyższe kondygnacje i jeden bieg schodów między spocznikami pokonuje się na 7-8 kroków (po dwa stopnie) a na Altusie było 5 kroków, po których na spoczniku można było wziąć oddech. Niby nic a różnica ogromna. Cóż, pierwsze zawody i trzeba zapłacić frycowe.
Oczywiście satysfakcja z ukończenia zawodów ogromna. Być tam z tymi chłopakami, wbiec na górę – bezcenne.
Ukończyliśmy zawody, więc pora na wyniki. Ponieważ potraktowaliśmy to jako sprawdzian generalny przed następną imprezą najbardziej interesowała nas klasyfikacja drużynowa wśród strażaków (klasyfikowano 3 najlepszych zawodników). Zdziwienie było duże. Zajęliśmy 3 miejsce za Krakowem i Gdańskiem. Wskoczenia na podium nie spodziewaliśmy się, więc wynik podziałał bardzo motywująco do dalszych treningów i dobrze prognozuje na następne zawody.
Altus był trzecim obiektem, na którym biegaliśmy po schodach. Najpierw był dwukrotnie Pałac Kultury w Warszawie a w biegłym roku kopalnia w Wieliczce. Każdy z obiektów ma swój klimat, no raczej specyfikę. Klimat jest tylko w Wieliczce :). Lubię bywać i biegać tam, gdzie jeszcze tego nie robiłem, więc zawody pozostawiły bardzo miłe wspomnienia. Oby impreza odbyła się w przyszłym roku, bo organizator wspominał coś o problemach z sponsorami… Teren został sprawdzony, więc w przyszłym roku fajnie byłoby znowu powalczyć z wysokością. Decyzja o wyjeździe była spontaniczna i było mi bardzo miło, że znalazło się tylu chętnych do zmierzenia się z tym wyzwaniem.
Pozwoliłem sobie na dłuższą relację, ponieważ bieganie po schodach jest nieco egzotyczną dyscypliną i chciałem troszkę przybliżyć na czym polega ta zabawa.
Relacje i galerie oraz materiały filmowe można znaleźć na stronie organizatora: link
Pozdrawiam
Bartosz
przez Bartosz
4 gru 2011, o 22:44
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Najlepiej zainstaluj na kompie aplikację Nokia Suite, podłącz kablem telefon i z sklepu OVI można pobrać endomodo i sports-trackera bezpośrednio na telefon przy pomocy łącza komputerowego. Powinno pójść bez problemu.
Bartosz
przez Bartosz
19 lip 2012, o 19:17
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Gratulacje, kosmiczny wynik!!! Przemek pięknie rozwija się sportowo. A jeszcze niedawno biegał sobie po okolicach Borawego i wielu w wiosce zastanawiało się, po co on to robi? Ten wynik jest chyba odpowiedzią na to pytanie. Życzę dalszych sukcesów i systematycznego rozwoju.
Pozdrawiam
Bartosz
przez Bartosz
10 wrz 2012, o 09:07
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Karol może podzieliłbyś się wrażeniami z finiszu, bo myślę, że wiele osób chciałoby wiedzieć, jak to jest zostać pokonanym przez dziewczynkę na różowym rowerku z teamu "Hello kitty"? :rotfl:
Fajne zdjęcie :)
przez Bartosz
13 wrz 2012, o 11:20
 
Skocz do działu
Skocz do tematu

Dziękuję wszystkim biegaczom za miłe spotkanie. Super pogoda, miłe towarzystwo, ciekawe pogawędki. O szczegółach na pewno napisze Królik (jak dojdzie do siebie ;) ) Wielkie gratulacje Mistrzu!
Pozdrawiam
Bartosz
przez Bartosz
11 lis 2012, o 21:28
 
Skocz do działu
Skocz do tematu
cron