Piątek (20.05.2011)
Do i z pracy czyli 8km na rowerze.
Właściwie odpoczynek.
Wieczorem dowiaduję się ze sobotni rowerowy trening odwołany.
A ponieważ wyjazd na
XI Półmaraton Hajnowski dawno chodził mi po głowie, więc prawie bez zastanowienia uruchamiam kontakty aby znaleźć miejsce w samochodzie u biegaczy.
Nie upadłem jeszcze na głowę
i nie chciałem biegać na zawodach, dlatego postawiłem dyskwalifikujący mnie warunek, jadę ja i mój nieodłączny rower.
Miejsce w samochodzie dla mnie i mojego terenowego rowerka znalazłem
, za co dziękuję
Sławkowi i karobiegacz'owi.
Sobota (21.05.2011)
Hajnówka.
Dookoła zamieszanie przedstartowe.
Wyładowuje rower z samochodu i przygotowuję go do jazdy, a przynajmniej zdawało mi się ze przygotowałem go do jazdy.
Na pierwszych metrach udaje mi się skręcić ogniwa w łańcuchu
Do honorowego startu tylko parę minut a jeszcze trzeba pokonać 20km aby dojechać na miejsce ostrego startu w Białowieży.
Przyjechałem z rowerem i wstyd jechać teraz autobusem za zawodnikami.
Idę na miasto i po jakimś kilometrze zauważam wystawione skutery przy małym sklepiku.
Grzebię u sprzedawcy w narzędziach i tym co tam znalazłem udaje się naprawić łańcuch
Wracam na miejsce startu i zauważam ze zawodnicy już biegną
... no ale parę
FOTEK udało się zrobić.
Na miejsce ostrego startu jadę przez puszczę leśnymi drogami, naprawiony łańcuch nie zawiódł
co pozwoliło mi podziwiać piękną przyrodę.
Po ostrym starcie już na spokojnie po asfaltowych drogach towarzyszyłem zawodnikom, pokazując im ze trasę maratonu można pokonać bez wysiłku jadąc na rowerze
Niedziela (22.05.2011)
Mały trening szosowy.
146 km