Strona 5 z 7

PostNapisane: 11 sie 2011, o 12:20
przez Pijący_mleko
Środa (10.08.2011)
Był dla mnie nietypowym dniem, ale pominę szczegóły.
Wrócę z tego powodu myślami do poprzedniego tygodnia.

Na pielgrzymce była osoba, która szczególnie się wyróżniała.
Był to prawdziwy demon pracy, który był wszędzie.
Osoba ta brała na Swoje barki po kilka zadań na raz i starała się aby każde z tych zadań było wykonane perfekcyjnie.

Obrazek
Nie dało zauważyć aby choć na chwilę odpoczęła
I rzadko pozwalała sobie pomóc mimo często oferowanej prze zemnie pomocy.

W czasie rowerowym tempo jazdy tej osoby często spadało.
Obawiała się ona ze jest to winą braku kondycji.
Ja jednak tego tak nie widziałem, wg mnie osłabienie wynikało raczej od ciągłego i męczącego napięcia związanego z tyloma pracami tak wspaniale wykonanymi przez nią.
Dziękuję za całą tę pracę pięknie wykonywaną przez cała pielgrzymkę.

PostNapisane: 11 sie 2011, o 12:39
przez karolbiegacz
środa 10.08.2011
wracając z Ostrołęki (MTB) postanowiłem pojechać przez Dzbenin (wałem do mostu kolejowego i dalej)
Próbowałem jechać nad Narwią tak aby ominąć Dzbenin i wyjechać gdzieś w Korczakach.
Nie da się tego zrobić.
- pokrzywy
- rozlewiska Narwi
- zalane łąki
- zagrodzone pastwiska
wróciłem w okolice mostu i asfalcikiem poleciałem do domu :)

dystans ok.20km :(

PostNapisane: 12 sie 2011, o 08:22
przez Pijący_mleko
Czwartek (11.08.2011)
Czwartkowy przejazd z GjwsD był dla mnie ożywczy, szczególnie ze przespałem środowa zbiórkę.
W trakcie jazdy ustąpił ból głowy a narastająca od południa senność gdzieś zaginęła.
Na spotkaniu zauważyłem ze mam pęknięte ogniwo w łańcuchu, dlatego z ulgą przyjąłem ze grupa tego dnia jechała spokojniej i nie przekraczała tempa powyżej 40km/h.
Muszę jednak jakoś po pracy znaleźć czas aby zajechać do sklepu, kupić łańcuch i szybko go wymienić w rowerze jak mam wyrobić się na kolejne spotkanie.
Wszyscy na ten weekend gdzieś wyjeżdżają lub już wyjechali, czyli może to być moja ostatnia grupowa jazda przed następnym wtorkiem.

Dylemat
Obrazek

Na weekend mam dylemat.
Czy jechać do Ełku na sobotę, tyle ze brak jest transportu aby wrócić wieczorem ?
A może jechać na całą Gwiazdę Mazurską i molestować Wojtka aby zabrał busa ?, tylko ze obiecałem sobie wypocząć w ten weekend :).
Ale ciekawa jest opcja pojechania na sobotni triathlon MTB do Olsztyna tylko trzeba pilnie przeprowadzić pewne rozmowy.

PostNapisane: 15 sie 2011, o 07:35
przez karolbiegacz
Niedziela (14.08.2011)

7:45
dystans 3,5km (bieg)
potowarzyszyłem Jackowi, Robertowi, Norbertowi
buty biegowe

a w Ełku Nasi się męczą na "Gwieździe" :)
dobrze Im idzie

PostNapisane: 16 sie 2011, o 14:46
przez Pijący_mleko
Piątek (12.08.2011)
Po pracy szybko kupiłem nowy łańcuch.
Gdy grzeję do domu krulik łapie mnie po drodze abym pomógł mu zmienić klocki hamulcowe ... czas ucieka.
Uporałem się z jego problemem i zajeżdżam do domu.
Jeszcze obiad i zmieniam łańcuch ... dziwna ta zapinka :]
Uff zdążyłem na spotkanie GjwsD
Jazda z w grupie mi jednak nie szła ... nie wiem czy winna była pogoda lub zmęczenie a może brak rowerzystek w grupie :?:


Około 21:00 dowiaduje się ze jednak mam transport do Ełku na Gwiazdę.

_____________________________________________________________

Sobota (13.08.2011)
Wesoła impreza w Ełku a ja się martwię jak wrócić by oddać aparat krulikowi przed wieczorem.

Obrazek
No ale miałem przynajmniej zabawę gdy wlazłem w rój tych paskud.

Gdy wieczorem zwracam aparat dowiaduję się ze jednak ten sprzęt nie był potrzebny na cały weekend, bo ktoś popsuł humor krulik'owi ... ten ktoś ma u mnie mocno przechlapane :mad:
Czyli mogłem zostać na cała imprezę i jeszcze zabrać rower.

____________________________________________________________

Niedziela (14.08.2011)
Krulik wyciąga mnie na trening.
Mi jakoś to nie idzie.
Po drodze zatrzymujemy się w paru miejscach i szukamy grzybów.
Udaje nam się żadnego nie zebrać :)
Obrazek

___________________________________________________________

Poniedziałek (15.08.2011)
Na ten dzień zaplanowałem leniuchowanie aby nabrać ponownie zachęty na rower.
Tak ze dopiero po zmroku daję się namówić komuś na jazdę ze światłami :D
Było może i niewiele kilometrów ale wiele spraw się wyjaśniło.

PostNapisane: 17 sie 2011, o 21:16
przez Wojtek
dziś doczyściłem rower i zrobiłem 41 km jadąc pielgrzymkowo ;)

PostNapisane: 22 sie 2011, o 07:54
przez Pijący_mleko
Wtorek - środa
- chandra -

Obrazek


Czwartek (18.08.2011)

Steven Erikson
VII Opowieść z Malazanśkiej Księgi poległych
Księga IV


Widziałem twarz smutku,
Która odwraca się w oddali
Za wszystkimi mostami,
Po których tu przyszedłem.
Ich spętane przęsłami łuki
Dźwigają nasze życie, kiedy wracamy
Do tego, jak myśleliśmy wtedy.
Widziałem twarz smutku,
Ale ona zawsze jest odwrócona,
A jej słowa czynią mnie ślepym,
Jej oczy czynią mnie niemym,
Nie rozumiem, co do mnie mówi,
Nie wiem czy jej posłuchać,
Czy spróbować potopu łez.
Ona nie mówi.
Ona nie płacze.
Ona mnie nie zna.
Jestem tylko kamieniem
W moście, po którym kroczy.




PRZEPRASZAM

PostNapisane: 22 sie 2011, o 12:54
przez lostpearl
Pijący, zdecydowanie lepiej stawać oko w oko ze słońcem, a chandrę przytulić i powiedzieć bye, bye, no i oczywiście nie płakać nad rozlanym mlekiem :P

PostNapisane: 22 sie 2011, o 13:17
przez Pijący_mleko
Przytulić mówisz :?:
Obrazek
Nawet jak jest wyliniała, brudna, śliniąca się i czasem pogryzie :(



Piątek (19.08.2011)
Tak mnie złamał ten tydzień ze uległem choróbsku.
Gardło, gorączka i ból głowy.

Ale jazda powrotna z pracy gdy ciało trawi gorączka a pogoda upiększa świat zarąbistymi piorunami
to niezły odlot ...

Tylko jak udało mi się dojechać cało do domu to nie pamiętam. :zdziwko:

PostNapisane: 23 sie 2011, o 09:57
przez Pijący_mleko
Sobota (20.08.2011)
Za tydzień Szwecja a organizm funduje mi chorobę.
Wściekły okopuję się w twierdzy zwanej łóżko.
Obrazek
Walka jest bezpardonowa ... czyli zero rowerka :(

A tu przyjechała w odwiedziny siostra i pewnym momencie zwala mi się do pokoju z niewinną miną, z której od razu widać ze ma do mnie jakiś interes.
- Pożyczysz mi dzisiaj rower - mówi słodkim głosem.
O :mad: :kwasny: :!: :mad: ... myślę sobie, ja tu cierpię bo nie mogę pojeździć a tu mi robią taki numer :P
Zrywam się z wygrzanej pozycji, opuszczam siodełko, czyszczę i smaruję łańcuch bo piątkowa burza nieźle go urządziła.
I wyprawiam siostrę z siną dal ... oczywiście nie obyło się bez paru uwag jak ma postępować z moim sprzętem ;)

Mój rower gdzieś się włóczy, ja faszeruję się prochami.
A miałem tego dnia szaleć po Mazurach,
oglądać jej piękna przyrodę,
poznawać jej nieokryte prze zemnie jeszcze zakamarki,
i podziwiać dziewczyny w bikini nad jeziorami.
Jeszcze tydzień się nie skończył a ja już go nienawidzę.


Autor zdjęcia: krulik25

PostNapisane: 24 sie 2011, o 10:45
przez Pijący_mleko
Niedziela (21.08.2011)
Dzień Czasówki w Czarnowcu.
Sponiewierany przez wirus zastanawiam się czy jechać i sędziować czy może zadzwonić do organizatora, by znalazł dla za mnie zastępstwo, bym dalej mógł zmagać się z dolegliwościami w ciepłym łóżku.

Rozterki
Obrazek
Autor zdjęcia krulik25

Moje rozterki gasi telefon z pytanie czy już jadę
odpowiadam ze tak ze już jestem w drodze :)
Nie mogłem zawieść znajomych bo to nie z moim stylu i jak powiedział krulik25, każde zadanie wykonam choćbym miał się doczołgać.
Poranne czynności miałem już za sobą z więc żalem patrzę na cieple jeszcze łóżeczko i w 5 minut odpinam ze ściany rower, zakładam strój i zamykam za sobą drzwi.
Po drodze nie było już tak dobrze i tylko czasami przekraczałem prędkość 20km/h.
Na miejscu musiałem wypełniać jakieś dokumenty i odsługiwać stoper ... nie wiem jak mi poszło, bo uważam ze tę rolę powinien był wykonywać tego dnia ktoś bardziej przytomny.

I chociaż wypad tego dnia okupiłem wieczorem potwornym bólem głowy i kaszlem to nie żałuję.

Szczególnie nie żałuję
powrotu po czasówce, który odbywał się w spokojnym tempie, bo ważniejsze były miłe pogaduszki w dobranym towarzystwie.
Wprawdzie ja jak zwykle rzadko uczestniczyłem w rozmowach, ale DZIĘKUJĘ wszystkim ze mogłem słuchać interesujących rozmów i obserwować uśmiechy na twarzach.


Obrazek

PostNapisane: 25 sie 2011, o 10:12
przez Pijący_mleko
Poniedziałek-środa (22-24.08.2011)

Nerwowo wypatruję końca wirusowego zakażenia.
Obrazek

Na piątek muszę już być w formie bo Karlskrona Bike Marathon na mnie nie zaczeka.
Przynajmniej siostra już wyjechała w poniedziałek i już nie muszę dla niej szykować codzienne rowerka :)
Krulik mnie co dzień gania, bo ciągle trzeba coś wypełnić, podpisać jakieś papiery związane z ostatnimi projektami i wierci mi dziurę w brzuchu w sprawie Szwecji.
Ja mam odpowiedzi na jego pytania ale i tak wysyłam natrętne sms-y do wszystkich uczestników weekendowego wyjazdu i nieważne czy na to zasłużyły czy nie.
Ponaglam i ganię ... oj chyba nie będę miał wśród Nich wysokich notowań gdy już się z Nimi spotkam :]

Jeszcze mam trochę czasu.
Muszę tylko jeszcze zdusić kaszel i wykopać ból z głowy.

PostNapisane: 27 sie 2011, o 19:19
przez Wojtek
26.08.2011 - 14 km spacerowo rowerem

27.08.2011 - 42 km po lesie i asfalcie, zaczynam tęsknić za rowerem :zalamany:

PostNapisane: 28 sie 2011, o 07:34
przez karolbiegacz
Wojtek napisał(a):27.08.2011 - 42 km po lesie i asfalcie, zaczynam tęsknić za rowerem :zalamany:


no to te 42 km czym zrobiłeś po lesie? skuterem? :)

PostNapisane: 28 sie 2011, o 16:49
przez Wojtek
rowerem ;p

dziś 80 km głownie po asfalcie :zdziwko:

PostNapisane: 29 sie 2011, o 06:09
przez karolbiegacz
28.08.2011 niedziela

przed południem basen :)

po południu 20km rower (wysypisko-kilka podjazdów i fajnych zjazdów, Goworki, Rzekuń)

PostNapisane: 30 sie 2011, o 19:19
przez Wojtek
30 sierpnia Wtorek

34 km - asfalt - średnia 30km/h

PostNapisane: 2 wrz 2011, o 11:36
przez Pijący_mleko
Trza wrócić do dziennika bo już są zaległości, a czasami ktoś to czyta :zdziwko:


Czwartek (25.08.2011)
Do Karlskrone Bike Marathon mało czasu a ja dalej gorączkuje i kaszlę.
Więc wykonałem taki plan:
Mała dawka roweru rano i popołudniu, szykowanie samochodu i załadunek przyczepy
a wieczorem 2,5 godzinna terapia po pierzyną ale na poduszce elektrycznej ustawionej na maksa plus polopiryna.
Wypociłem chyba ze dwa litry płynów, bo nawet z odkrytych części ciała lało się strumieniem.
Korzyść ... udało mi się trochę dłużej poczytać książki bo ostatnio mało ich pochłaniałem.

Po takiej terapii jednak nie miałem sił na pakowanie, oj ciężko to szło i wielu rzeczy zapomniałem zabrać.
Trzeba było pakować się wcześniej.



Piątek (26.08.2011)
Długa droga do Gdyni, a czas ciągnął się jak świeża guma.
Pogoda za to rewelacyjna czyli słońce próbowało zrobić z busa mikrofalówkę.
Dobrze ze czasami dało się posłuchać rozmów współpasażerów a raz nawet znalazłem półgodzinną pracę dla obu rąk
i tylko szkoda bo taką robótkę mogłem zrobić jeszcze ze dwa razy i czas szybciej by zleciał ale nie było zapotrzebowania.
Dlatego częściej zdarzało mi się uciekać w zakamarki mojej wyobraźni czyli miałem chwilowe oderwania od rzeczywistości.
Parkowanie w Gdyni przyjąłem zatem z ulgą.
Dziewczyny urwały się na zakupy (normalne ;) ) a ja z krulikiem zaczęliśmy myszkować po porcie i czasami nawet ogrodzenia nie były przeszkodą.
Obrazek
Potem odprawa i ... dostaliśmy kajutę na innym pokładzie niż dziewczyny :zly:
Ale czy to przeszkoda.


Sobota (27.08.2011)
Dzień jak co dzień - szczegóły tutaj
Po małych rozrywkach na rowerze obowiązkowy spacer i odkrywanie obcego miasta.
Obrazek
tylko czasami krulik kręcił nosem by nie dzielić czasu z dziewczynami bo one nas wykończą :cool:
Czyli udało się we dwójkę poznać Kalmar a jako inżynierom ciągle udawało nam znaleźć atrakcje nieznane laikom :D


Niedziela (28.08.2011)
Gdy rowerzystki jeszcze śpią spokojnie można się zabawić jak mali chłopcy.
Obrazek
Bo morze było pełne wirtualnych obcych okrętów.
Zapach siarki drażnił powonienie a czarny dym co chwilę owiewał rozpalonych obrońców.
Huk i krzyki ...

... no dobra na czym to skończyłem.
Aha trzeba jechać na start.
Przejrzeć rowery zespołu i trochę się pościgać ... czyli jak co dzień.
Odebrać medal.
I zaparkować na promie.


Poniedziałek (29.08.20110
No nie chciało się tak szybko opuszczać Bałtyku.
Obrazek
A droga do domu długa.
Przynajmniej niektórym udało się zasnąć ... ale nie wszyscy mieli to szczęście.

PostNapisane: 2 wrz 2011, o 13:56
przez Pijący_mleko
Wtorek (30.08.2011)
Koniec zabawy.
W kraju pogoda chłodniejsza niż na północy
Powrót do pracy.
Ale w głowie jeszcze szaleją wspomnienia ścigania, zabaw, kamienistych krajobrazów, morza, oryginalnej architektury.
No jednak GjwsD o 17:30 obowiązkowe :)
A gdy połowa grupy postanawia pobić rekord trasy czyli 40km//h, to druga połowa zwolniła by porozmawiać i planować kolejne atrakcje.

Środa (31.08.2011)
Dzień lenia.
Po pracy nie chciało mi się śmigać na spotkanie i wystarczyła mi codzienna dawka roweru.
Dlatego wróciły wspomnienia z weekendu.

Gdy jadąc na rowerze podziwiałem kamieniste Szwedzkie łąki.
Kamieniste lasy pełne grzybów.
Grzyby ?
Grzybów było zatrzęsienie bo wystarczyło przejść się 100 metrów poboczem i zebrać ze dwie pełne torb.
Więc widok dorodnych z kapeluszem jak patelnie borowików, które rosły między 20 cm osakami rozpraszał.
A ze te i inne grzybki wyglądały na zdrowe to ich widok cieszył oczy.
Zobaczyłem też ich zatrzęsienie na ostrzyżonych trawnikach w mijanych wioskach bo Szwedzi ich w ogóle nie jedzą czyli tak jak ja, tylko ze ja głupi czasami je zbieram.

Czwartek (01.09.2011)
Na kolejnym GjwsD znowu nie chce mi się szybko jeździć i część grupy mi się urywa :D ... a niech sobie szaleją.

Tego dnia dostaję reprymendę za teksty na forum.
Ktoś czuje się urażony.
Ja nie chciałem żeby ktoś to tak odbierał, ale nie przejmuję się.
Lepiej nie dusić tematów w sobie, bo to i zdrowiu nie służy.
Dlatego dalej będę pisał to co czuję i jeżeli ktoś będzie szukał nadinterpretacji między wersami to jego sprawa i jego zdrowie.
A wszystkim daję do wyboru czytanie albo oglądanie obrazków :)
Obrazek

PostNapisane: 5 wrz 2011, o 05:56
przez karolbiegacz
Piątek 2.09.2011
Ognisko
0km :)

Sobota 3.09.2011
Pomiar trasy pod bieg 16.10.2011r. Rzekuń
przejechanych ok. 20km

Niedziela 4.09.2011
7:45
bieg ok 8km
Biegali: Jacek,Olek,Norbert,Robert,Marek

16:00
wycieczka rowerowa z dziećmi do Dzbenina na plac zabaw :)

20:00
spotkanie grupy biegowej w Ostrołęce http://rowerowaostroleka.pl/viewtopic.php?p=8784#8784
pojechałem rowerem.
mam słabe oświetlenie na jazdę nocną :(