Napisane: 11 sie 2011, o 12:20
Środa (10.08.2011)
Był dla mnie nietypowym dniem, ale pominę szczegóły.
Wrócę z tego powodu myślami do poprzedniego tygodnia.
Na pielgrzymce była osoba, która szczególnie się wyróżniała.
Był to prawdziwy demon pracy, który był wszędzie.
Osoba ta brała na Swoje barki po kilka zadań na raz i starała się aby każde z tych zadań było wykonane perfekcyjnie.
Nie dało zauważyć aby choć na chwilę odpoczęła
I rzadko pozwalała sobie pomóc mimo często oferowanej prze zemnie pomocy.
W czasie rowerowym tempo jazdy tej osoby często spadało.
Obawiała się ona ze jest to winą braku kondycji.
Ja jednak tego tak nie widziałem, wg mnie osłabienie wynikało raczej od ciągłego i męczącego napięcia związanego z tyloma pracami tak wspaniale wykonanymi przez nią.
Dziękuję za całą tę pracę pięknie wykonywaną przez cała pielgrzymkę.
Był dla mnie nietypowym dniem, ale pominę szczegóły.
Wrócę z tego powodu myślami do poprzedniego tygodnia.
Na pielgrzymce była osoba, która szczególnie się wyróżniała.
Był to prawdziwy demon pracy, który był wszędzie.
Osoba ta brała na Swoje barki po kilka zadań na raz i starała się aby każde z tych zadań było wykonane perfekcyjnie.
Nie dało zauważyć aby choć na chwilę odpoczęła
I rzadko pozwalała sobie pomóc mimo często oferowanej prze zemnie pomocy.
W czasie rowerowym tempo jazdy tej osoby często spadało.
Obawiała się ona ze jest to winą braku kondycji.
Ja jednak tego tak nie widziałem, wg mnie osłabienie wynikało raczej od ciągłego i męczącego napięcia związanego z tyloma pracami tak wspaniale wykonanymi przez nią.
Dziękuję za całą tę pracę pięknie wykonywaną przez cała pielgrzymkę.