Strona 1 z 1

Jak to prawie cudem smierci unikłem tragicznej ;)

PostNapisane: 12 cze 2013, o 22:29
przez jojas
Dzisiaj jadąc sobie beztrosko po ulicach Ostrołęki na rowerku, omal nie uległem tragicznemu zapewne w potencjalnych skutkach wypadkowi. Oczywiście do zdarzenia doszłoby z nie mojej winy. Każdy co mnie zna wie że człek ze mnie wielce ostrożny, nieprzeciętnie roztropny i uważny, że o inteligencji i urodzie nie wspomnę. Jak więc mogło dojść do potencjalnego wypadku? To proste „wredny” samochodziarz zajechał mi drogę, ale ja jak zwykle czujny, brawurowym manewrem zniwelowałem zagrożenie. Nie zdążyłem nawet obmyślić odpowiednich epitetów, gdy kierowca Volvo bodaj c80 za pomocą świateł awaryjnych mnie przeprosił. Kierownica mi w dłoniach nie drgnęła, nie zaliczyłem drzewa ani krawężnika, nie wpadłem do studzienki kanalizacyjnej po prostu zatkało mnie i przestałem ze zdumienia oddychać i powiem szczerze nie pamiętam jak z tego wyszedłem.
W taki to podstępny sposób uprzejmy kierowca samochodu chciał mnie wykończyć. A wnioski z tego to wyciągnijcie sobie sami i zachowajcie je dla siebie.

PostNapisane: 13 cze 2013, o 06:41
przez karolbiegacz
Dziękujemy kierowcy, że oszczędził naszego fotografa na niedzielę :)