Pogoda w poprzedzających dnia paskudziła się.
Obawiałem się deszczu i na ten dzień, a planie przejażdżka do Giełczyna porobić zdjęcia na imprezie biegaczy.
Za 20 ósma dobija się do mnie Staszek, już czeka na mnie w umówionym miejscu koło mleczarni.
Ja jednak szykowałem się na spotkanie dokładnie o ósmej i na tę godzinę udało mi się wyjść z domu.
Chwile jeszcze koło mleczarni poczekaliśmy , może ktoś jeszcze by się skusił pojechać, ... nie było chętnych

Szara pogoda w pierwszych momentach jazdy, względnie rozpogodziło się na miejscu.
Trasy która uplanowałem do Łomży dawno nie robiłem,
byłem więc ciekaw czy zrobiono na odcinku Łątczyn-Tarnowo bitumiczny dywanik.
No cóż , trzeba jeszcze poczekać aż pokryją te piaski

Nie przygotowałem rozpoznania trasy,
w Łomży więc jestem zaskoczony pracami na Poznańskiej , droga zamknięta
udaje się jednak przeskoczyć tymczasowym mostkiem.
Przecinamy skrzyżowanie dróg 677 i 679, by na chwilę zatrzymać się na stacji benzynowej i skorzystać ze sklepiku.
Tam jeden z kierowców pyta mnie się jak dojechać na zawody do Giełczyna, bo dalej droga 679 jest w przebudowie.
Doradzam mu spytanie się oficera służb straży pożarowej, który obok chciał się przemknąć, lepiej pewnie zorientowany.
Więc kolejna niespodzianka, droga 679 w przebudowie, ale myślę ze dla roweru to chyba nie przeszkoda.
A jednak to była przeszkoda. Droga rozkopana od płota do płota i to na dłuższym odcinku (ok kilometra).
Intuicyjnie proponuje jazdę przez ogródki, to jak później sprawdziłem na mapie była najkrótsza droga.
Na świetlicę w Giełczynie docieramy w dobrym zapasem czasu.
W czasie ostatnich dwóch wizyt robiłem zdjęcia w pobliżu mety.
Tym razem robię cała trasę zawodów.
Pod sesji zdjęciowej, zapycham się chlebkiem ze smalcem.
Nie czekamy już na dekoracje, pogoda się psuje i ruszam ze Staszkiem w powrotem.
Tym razem przejeżdżamy przez miasto.
Deszcz łapie nas pod Jarnutami , godzinkę stoimy na przystanku pod wiatą.
Ślady opadów towarzyszą nam do granic Podlasia, na Mazowszu sucho

...