Panzer na góralu
Szkoda tylko że nie zobaczyłem tego wiekopomnego wydarzenia w realu
Iść, ciągle iść, trafiać celnie W zawianej piaskiem trawy ślad Być sobą być niepodzielnie Oczami dziecka mierzyć świat Iść, ciągle iść w stronę słońca W stronę słońca aż po horyzontu kres
Panzerjager44 napisał(a):W zimowej scenerii (w dalszym ciągu) i z Ziomą.
Skoro zimowa sceneria to komu sie lepiej jechało - Tobie na szerokim bieżniku czy Ziomie
A rowerek piękny ... o kolorze nie rzucającym sie w oczy.
Iść, ciągle iść, trafiać celnie W zawianej piaskiem trawy ślad Być sobą być niepodzielnie Oczami dziecka mierzyć świat Iść, ciągle iść w stronę słońca W stronę słońca aż po horyzontu kres
Wjechaliśmy w ciężki teren i niestety ja z kasetą i korbą szosową praktycznie nie jechałem tu wymiana samych opon w kolarce okazała się niewystarczająca za to rower Octana jechał sam bardzo fajny sprzęt
Zioma przyjedź na niedzielną wycieczkę a Panzer niech sobie jedzie na ten trening.
Grupą pojedziemy sobie spokojnym tempem po równej bitumicznej drodze ( no może być parę dziur )
Iść, ciągle iść, trafiać celnie W zawianej piaskiem trawy ślad Być sobą być niepodzielnie Oczami dziecka mierzyć świat Iść, ciągle iść w stronę słońca W stronę słońca aż po horyzontu kres
Wyjechałem ok. 15.00. Sam bo Zioma nie wyrobił się z załatwianiem sobotnich spraw. Od początku narzuciłem sobie duże jak na mnie i górala tempo. Pojechałem wzdłuż Narwii do Dzbenina, a następnie w okoliczne lasy. Okazało się, że w lasach jest niesamowicie mokro. Wjazd do jednej, całkiem niewinnie wyglądającej kałuży skończył się zatopieniem do pasa Masakra. Po niedługim czasie byłem mocno "ujechany" Musiałem odsapnąć. Zadzwoniłem do Ziomy i okazało się że uporał się już ze wszystkim i chętnie pojeździ. Spotkaliśmy się w Tobolicach i wróciliśmy zaraz na leśne drogi. Panował fajny klimat dzięki unoszącej się mgle. Trafiliśmy na ogromna łąkę pokrytą lodem. Nie mogłem odmówić sobie pojeżdżenia po niej, co skończyło się kolejna tego dnia kąpielą w dodatku w lodowatej wodzie. Na całe szczęście nie było głęboko Po prowizorycznym osuszeniu i wylaniu wody z butów wyjechaliśmy z lasu, bo ja miałem już trochę dosyć tej wody. Pojechaliśmy przez Tobolice na Stacje a potem przez Os. Kwiatowe do domu. Łącznie zrobiliśmy coś ok 27 km.
Coś mi sie zdaje ze Panzer myślał ze ma rower wodny.
Niestety ten rower taki przestronny to nie jest
Iść, ciągle iść, trafiać celnie W zawianej piaskiem trawy ślad Być sobą być niepodzielnie Oczami dziecka mierzyć świat Iść, ciągle iść w stronę słońca W stronę słońca aż po horyzontu kres
Tylko przy tej max prędkości Panzer wprost przelatuje nad dziurami w jezdni ... bo jakoś żadnej nie widać na zdjęciu.
Iść, ciągle iść, trafiać celnie W zawianej piaskiem trawy ślad Być sobą być niepodzielnie Oczami dziecka mierzyć świat Iść, ciągle iść w stronę słońca W stronę słońca aż po horyzontu kres