Trochę musieliście poczekać.
Było tak:
Wstałam rano i dręczyło mnie pytanie: "wystartować?"
Nie, bo zrobię z siebie pośmiewisko.
Tak, bo będzie gdybanie jakby mi poszło gdybym startowała. A nóż widelec było by dobrze. No cóż- jak nie spróbuje- nie będę wiedziała.
Zdecydowałam. Niech się śmieją
Po śniadaniu wsiadłam na rower, przejechałam przez drogę, wykupiłam pakiet startowy i wróciłam do domu czekać w ciepełku na godz 12.30. (start indywidualny).
A teraz trochę na temat pakietu startowego: izotonik, czip z numerem startowym, talon na posiłek i słodycze, i
folia termiczna Miło, ze o tym pomyśleli. Startowałam w cyklach zimowych Mazovii MTB ale tam takich cudów nie dają. Niby było się gdzie schować ale na Triathlonie też było ciepłe pomieszczenie- hol toru łyżwiarskiego.
Wracając do tematu:
50% moich kibiców wyparowała.
Został mi mąż z chłopakami:
Tacy są najfajniejsi
Pierwszy był bieg. Drugie łyżwy
Ostatni rower
Konkurencja duża:
min: Paula Gorycka, Banach Bartosz
Ustawiliśmy się!
START!!
Biegnę, biegnę. Przebiegłam
Pierwsze 4km za mną.
Zdjęcie nie za specjalne ale innego nie mam
Nadszedł czas na to czego Tygryski najbardziej nie lubią: łyżwy.
Nie byłam najgorsza. Był jeszcze jeden chłopak, który dużo gorzej radził sobie na łyżwach
Nie obyło się bez drwin ale i bez dopingu. Najgłośniejsze były moje dzieciaki: Dawaj mama, szybciej itp.
Jak wchodziłam na lodowisko było mnóstwo ludzi, jak schodziłam-lodowisko było prawie puste. Jak widzicie łyżwiarz ze mnie kiepski. Czwarty raz w życiu na łyżwach
6km za mną i spadek 25 oczek. No cóż- został mi rower. Tu sobie jako tako radzę
Zdjęłam łyżwy. Włożyłam buty rowerowe, kask i wjo.
Jedno kółko, drugie, trzecie, czwarte, piąte, szóste, KONIEC!!!. Nadrobiłam ok. 40 oczek. Dokładnie nie pamiętam.
Koniec!
Udało się! Dotarłam do METY i zmieściłam się w 90 min. Sukces
Rewelacji nie było. Ale jest coś bardziej cennego: DOŚWIADCZENIE. Za rok na 100% wystartuje. Będzie lepiej. Wiem nad czym pracować.