Wszyscy prócz mnie bardzo się cieszyli że przestał padać deszcz. Ja nie mogłem się cieszyć bo musiałem focić.
Pierwszy przystanek był w okolicy szkoły w Przystani. Tak przynajmniej mi się zdaje Pojedlim, popilim, poodpoczywalim, wyprodukowaliśmy trochę śmieci, które od tamtej pory zaczeliśmy systematycznie kolekcjonować. Dziwne hobby.
Drugi popas był za Przystanią. Tak dokładnie to nie wiem gdzie ale też pojedlim, popilim, poodpoczywalim, wyprodukowaliśmy trochę śmieci. A Krulik to nawet pofocił.
Dotarliśmy do Jastrzabki. Nie bardzo wiem po co bo ostatni pociąg odjechał stąd dość dawno.
Materiały użyte do wykończenia wnętrza stacji kolejowej raczej nie były wysokiej jakości. Aranżer wnętrz raczej nie chwalił się swoim dziełem.
Z zewnątrz wyglądała stacja całkiem całkiem. Ogólnie nam się raczej nie podobało. Popasu nie było. Pojechaliśmy dalej szukać atrakcyjniejszego miejsca na odpoczynek.
Tu było całkiem sympatycznie. Był piesek bodaj Max z poszarpanym uchem i rodzinka grzybiarzy z urobkiem.
Po zwiedzeniu po drodze cmentarza z okresu 1 WŚ dojechaliśmy do celu.
Poczekaliśmy trochę na informacje typu "a gdzie tera mamy się udać". Po zdobyciu odpowiednich wskazówek udaliśmy się na metę 1 etapu naszej wycieczki.
Było tam co prawda trochę plugastwa
i robactwa
no dobra więcej niż trochę. Właściwie to od cho..ry i ciut ciut.
ale mi się podobało
Co było dalej to dowiecie się z relacji Królika. Ja niestety musiałem wracać do domku. Trochę dziwna sprawa wracając przejechałem 16 km więcej. Pewnie pobłądziłem . Jak dla mnie wycieczka całkiem sympatyczna. Dziękuje pozostałym uczestnikom za mile spędzony czas.