Znalezione w sieci:
Jeśli króliki są w pudełku i ich nikt nie obserwuje, to są albo ich nie ma ?
Ale porzućmy te filozoficzne dysputy
- Mamo, Mamo !, patrz, Mikołaj Święty ...
Głośny zachwyt wydany przez małego chłopca, wędrującego z rodzicami pod "Kupcem", gdzieś w okolicach sobotniej godziny 13, na widok pojedynczego motocyklisty w czerwonym stroju.
Zacznijmy jednak od początku.
Konsekwentnie realizowałem plan nr. 1 na sobotę (patrz wyżej na poprzedni post).
Przed popołudniowa jazda na przebudzenie po 10 godzinnym śnie,
początkowe tempo 17-18km/h jednak oznaczało ze śpię dalej, tylko ze tym razem w siodle.
Pod Daniszewem głośnym BUCH ! obudziło mnie dwóch kolarzy na szosowych rumakach, którzy podeśli mnie z tyłu.
Po krótkiej rozmowie między i.in. o tym ze jednemu z nich brakuje ok. 250 do 14, wykręciłem na Czarnowiec, by zwiedzić trasę niedzielnego biegu.
Po leśnej przejażdżce chyba się obudziłem, o czym mówiło tempo jazdy w granicach 40 km/h
Koło 13:00 śmignąłem koło "Kupca", gdzie wróciłem przed 14:00.
Było mnóstwo moto-mikołajów rozdających małe upominki dzieciom, u których było widać dużo radości.
Za inicjatywę i tę chwilę radości wprawioną dzieciom, motocyklistom należą się gratulacje.
I tylko szkoda ze ta chwila była tak krótka, bo czegóż się spodziewać po zmotoryzowanych, którzy po 15 minutach akcji wrócili do ulubionego zajęcia czyli szpanowania sprzętem ... - zakończę na tym tę krytykę
Realizując rozpisany plan został mi jeszcze jeden punkt.
Na
szlajdowisko w klubie Oczko udało mi się wyciągnąć jedynie
krulik'a.
Zleciało parę godzin na oglądaniu podróżniczych zdjęć i słuchaniu opowieści z wędrówek.
W przerwach między wspomnieniami każdy mógł skorzystać z gorącej herbaty lub uzupełnić kalorie słodyczami, ja nie skorzystałem nie mieli ...
Dodatkowym plusem była możliwość poznania nowych znajomych dla których rowerowe włóczęgostwo nie jest obce.
Zaskoczenie mnie tylko dopadało, ze aktywni rowerzyści nie słyszeli o tym forum ...
A tak wyglądał kask przygotowany na niedzielny bieg.