lostpearl napisał(a):Witaj Ewo!
Nie ma w tym momencie czasu na wchodzenie pod wskazane przez Ciebie adresy, ale wejdę
przy najbliższej okazji (spożytkowałam go na pisanie bzdetnej rymowanki, a widzę, że mogłam inaczej). Napisz czemu ten sprzęt jest taki drogi, że cenę ma prawie jak rakieta kosmiczna
? Chciałabym tez wiedzieć, co daje Ci rowerowanie? Czemu lubisz jeździć, od kiedy to pokochałaś? Czy wierzysz, że Twoje marzenie się spełni? Dlaczego jest ważne, żebym ja włączyła się w spełnianie Twojego marzenia kiedy sama mam sporo swoich i też brakuje mi na nie kasy, np. chciałabym pojechać w Himalaje i przynajmniej zobaczyć K2
Przekonaj mnie, że warto zainwestować w Ciebie
Jeśli gdzieś już o tym pisałaś, to wklej link. Pozdrawiam - iwona
Powiem tak, pewnie nie warto, ja słabo wierzę w siebie. Wybór pozostawiam Tobie.
Nie odpowiadałabym, ale ja tak kocham ten sport, że właściwie mogę pisać i mówić o tym na okrągło.
Po wypadku próbowałam wielu dyscyplin sportowych. Grałam w tenisa stołowego i tenisa ziemnego. Z sukcesami...
Jednak uczestnictwo w obu dyscyplinach sportowych było okupione niesamowitym wysiłkiem fizycznym i dyskomfortem z uwagi na moje wysokie złamanie kręgosłupa i związaną z tym niestabilność
Aż pewnego dnia dowiedziałam się że paraplegik z pełnym porażeniem kończyn dolnych może poruszać się na specjalnie skonstruowanym rowerze, który wprawia się w ruch za pomocą pracy rąk.
Nie mogłam w to uwierzyć, bo jako zdrowa laska kochałam biegać, nagle wypadek i złamało mi się życie.
Rower skonstruowałam w 2008 r. pod koniec. Kosztował 6200 to niebieski ważący z 30kg czołg. Przejechałam nim maraton Wrocław, nie wiem jakim cudem, ale zrobiłam to
Cudem, bo sama w to do dziś nie wierzę
Odkąd mam tego złoma czyli już ponad dwa lata, szukam sponsora na prawdziwego sportowego handbikea.
Nie znalazłam, wszędzie mi mówią, żem za stara
((
Wiesz...wózek to nie tylko sam sprzęt na jakim jeździsz, to paraliż, bak czucia, odleżyny, skostnienia, skrzywiony kręgosłup, zanik mięśni w brzuchu i nóżkach , silna spastyka nóg. To ciągła walka z ciałem, każdego dnia, wstajesz i zaczynasz walkę <nierówną> z ciałem...
Marzę o ReWalku - patrz jutube, widzisz ja nawet nie marzę o Himalajch czy o Australii, nawet nie wiem czy mogę...??
Dla mnie liczy się zdrowie, to, żeby chociaż trochę było mi lżej..z tym podłym wózkiem
heheh
Ale do rzeczy.
No i ja tak mam że wsiadam na handbikea i co?
Zapominam o wszystkim, wsiadam i ruszam, mknę do przodu, ...biegnę i nikt mi tego nie zabierze. jaki kredyt? jakoś się spłaci, co z Australią? Całe życie przede mną, kiedyś tam polecę. Dam radę...kto wie.
Chodzi o to, ze jak wsiadam na ten handbike i tak jadę sobie 25km/h i daje z siebie cała swoją moc, kalectwo znika. Nie przeszkadza mi, że nóg nie czuję, że jestem w jakiś sposób ułomna, bo ludzie się za mną obracają, bo słyszę krzyk dzieci:"jezu jak on/a zasuwa".
Pięknie wzmacniam pozostałe mięśnie jakie mi jeszcze zostały tj. grzbiet i łapki, bo nic innego już nie wzmocnię, reszta sparaliżowana...
Rehabilitacja w sam raz...
Ja nie potrafię Ci pisać jakie to uczucie jak przez 42km ciągle machasz rękoma, pot z Ciebie się leje, a mimo to nie przestajesz, nie zatrzymujesz się, bo chcesz dojechać do mety jak najszybciej, chcesz za wszelką cenę być przynajmniej nie ostatnia
hehe, nie wiem jak to opisać, mnie wtedy nie ma, ja jakby jestem poza tym wszystkim... Niczym się nie przejmuję, jest mi tak cudownie błogo. Zupełnie jakbym chodziła...
Cena z kosmosu jak wszystko dla kulawych, mój wózek inwalidzki kosztował 8000zł :-( NFZ i PFRON dał około 3000.
Trzeba go dopasować, on będzie "uszyty" dla mnie na miarę. Będzie mnóstwo poprawek, dopasowań, marudzenia ...Tworzywo to karbon, metr karbonu kosztuje 150zł.
Zobacz ja i tak mam taniej:
http://www.akcelerator.sklep.pl/Handbike_EvoJet-29.html
Warto zainwestować w tak dobry sprzęt i jedyne nad czym ubolewam, to to, że ja nie mam takich pieniędzy...tak po prostu ich nie mam...
Wiem, że jestem wariat, ale uwierz mi, świadomy wariat. Świadomy życia, problemów, ludzkich trosk i nieszczęść, świadoma też tego, że ludzie mają marzenia i często poddają się...
Ja się nie poddam, pytasz czy wierze?Jak mam nie wierzyć?
Ja każdą noc śnie o tej maszynie..
Za granicą taki sprzęt dostajesz, u nas trzeba sobie kupić
Jak wszystko zresztą, prawda?
Nie chciałabym pisać o swojej mega trudnej syt. finansowej i o braku wsparcia ze strony rodziny... chciałabym, żeby choć jeden człowiek na świecie miał taką banię na tego handbikea jak ja, sama się sobie dziwię, ze aż tak mnie wzięło...
Może cięzko to zrozumieć, ale o niczym innym tak bardzo nie marzyłam w swoim zycu jak o tym rowerze.
Jeżeli to banalne to sorki, ale nie mam nic innego w głowie