KASZEBE RUNDA 2011

Powrót do Zawody szosowe



Postprzez lostpearl » 25 maja 2011, o 05:51

Oj tam! Oj tam! - (jakby to powiedziała znajoma kolarka). Kogo będą bolały, to będą! Ja pomykam na czerwonym brzydactwie, szerokim jak paka TIR-a, więc moje 4 wytrzymają bezszwankowo (reszta będzie miała za wyśmiewanie :)).

Lepiej Jojasu 3maj kciuki, żebyśmy dojechały/li i górki, żeby były tylko z górki :D
Avatar użytkownika
lostpearl
-#OCT
 
Posty: 560
Zdjęcia: 17
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 08:59
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 52
Otrzymał podziękowań: 66

Postprzez jojas » 25 maja 2011, o 06:10

Macie to jak w banku. :D
jojas
Stały Bywalec
 
Posty: 1363
Zdjęcia: 837
Dołączył(a): 15 maja 2010, o 00:00
Lokalizacja: Ostrołeka
Podziękował: 110
Otrzymał podziękowań: 458

Postprzez lostpearl » 25 maja 2011, o 17:38

Niestety po imprezie rowerowej (znaczy zasuwania na rowerze km kilka :)) nie będzie IMPREZY INTEGRACYJNEJ. Organizator powiedział, że to świetny pomysł (znaczy ta impreza po), ale do tej pory czegoś takiego nie było i nie słyszał, żeby kolarze jakoś specjalnie organizowali się na rozrywkowy wieczór. Zaproponował, żebym chwytała go (Organizatora znaczy) w biurze startowym i przypomniała mu, to może coś uda się wykombinować ;)

Pójdźmy grupą i wykombinujmy coś w Biurze na dalszą przyszłość, a na bliższą umawiajmy się na trasie z "fajnymi" ludźmi ;)
Avatar użytkownika
lostpearl
-#OCT
 
Posty: 560
Zdjęcia: 17
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 08:59
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 52
Otrzymał podziękowań: 66

Postprzez Panzerjager44 » 25 maja 2011, o 20:49

Jak by to powiedziała Che: akcja integracja musi być.
Do tej pory nie było, ale... do tej pory nas nie było na Kaszebe, więc.... :D
Life is too short to ride a shit bike
Avatar użytkownika
Panzerjager44
-#OCT
 
Posty: 1356
Zdjęcia: 157
Dołączył(a): 4 lip 2009, o 17:06
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 258
Otrzymał podziękowań: 142

Postprzez karolbiegacz » 26 maja 2011, o 04:58

lostpearl napisał(a):Niestety po imprezie rowerowej (znaczy zasuwania na rowerze km kilka :)) nie będzie IMPREZY INTEGRACYJNEJ. Organizator powiedział, że to świetny pomysł (znaczy ta impreza po), ale do tej pory czegoś takiego nie było i nie słyszał, żeby kolarze jakoś specjalnie organizowali się na rozrywkowy wieczór. Zaproponował, żebym chwytała go (Organizatora znaczy) w biurze startowym i przypomniała mu, to może coś uda się wykombinować ;)

Pójdźmy grupą i wykombinujmy coś w Biurze na dalszą przyszłość, a na bliższą umawiajmy się na trasie z "fajnymi" ludźmi ;)

Ha ha - trzeba wiedzieć gdzie uczestniczyć i w jakich imprezach :)
Biegacze mają takie imprezy :)
Najbliższa 26 czerwca w Korycinie :)

a fajni ludzie są i tu i tu :)

........................................
połamania kół
aby "noga podała"
Avatar użytkownika
karolbiegacz
-#KK24h
 
Posty: 5113
Zdjęcia: 41
Dołączył(a): 28 lis 2009, o 19:24
Lokalizacja: Czarnowiec
Podziękował: 2095
Otrzymał podziękowań: 813

Postprzez Panzerjager44 » 26 maja 2011, o 07:54

informacje taktyczne :) (dla dystansu 225 km) :

I BUFETY:
- ilość:7
- bufet objadowy na 105 km

Odelgłości pomiędzy poszczególnymi bufetami:
1. 40 km
2. 28 km
3. 37 km
4. 36 km
5. 33 km
6. 21 km
7. 21 km

II POGODA:
- ok 15*C
- wiatr ok. 20-25 km/h. Kierunek zachodni i południowo-zachodni
- ok. 20.00 moga sie pojawić opady deszczu
- pochmurnie
- dane z meteo.pl więc może być tylko lepiej jak uczy doświadczenie :)

III GRUPA:
startujemy o 8.10 w grupie 11 osobowej
pierwsza grupa startuje o godzinie 7.40. (starty grup co 10 minut) W grupach startujących przed nami jedzie 50 osób. Za nami startuje 26 osób. Łącznie na dystansie 225 km zapisanych jest na dziś 87 osób. Udało mi sie znaleźć 3 kobiety w tym 2 w naszej grupie :)
Life is too short to ride a shit bike
Avatar użytkownika
Panzerjager44
-#OCT
 
Posty: 1356
Zdjęcia: 157
Dołączył(a): 4 lip 2009, o 17:06
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 258
Otrzymał podziękowań: 142

Postprzez wiktorioss » 26 maja 2011, o 18:13

jakby ktoś pytał to jadę!! wystartuję na dystansie 120km, obym dał radę ;)
wiktorioss
Stały Bywalec
 
Posty: 126
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 16:28
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 8
Otrzymał podziękowań: 10

Postprzez Panzerjager44 » 26 maja 2011, o 21:06

Fajnie że nie dałeś się długo namawiać i będziesz z nami.
Zgodnie z sugestiami Perły zostaniesz wyznaczony do operacji "żywa tarcza" ;)
Life is too short to ride a shit bike
Avatar użytkownika
Panzerjager44
-#OCT
 
Posty: 1356
Zdjęcia: 157
Dołączył(a): 4 lip 2009, o 17:06
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 258
Otrzymał podziękowań: 142

Postprzez wiktorioss » 27 maja 2011, o 05:59

tylko i wyłącznie pod warunkiem że będziemy jechać w bezwietrznych warunkach lub z wiatrem, w pozostałych przypadkach bedzie potrzebny mi holownik :D
wiktorioss
Stały Bywalec
 
Posty: 126
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 16:28
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 8
Otrzymał podziękowań: 10

Postprzez karolbiegacz » 27 maja 2011, o 08:55

POŁAMANIA KÓŁ
Avatar użytkownika
karolbiegacz
-#KK24h
 
Posty: 5113
Zdjęcia: 41
Dołączył(a): 28 lis 2009, o 19:24
Lokalizacja: Czarnowiec
Podziękował: 2095
Otrzymał podziękowań: 813

Postprzez jojas » 27 maja 2011, o 15:41

A kij Wam w szprychy, wiatr w mordę i słońce w oczy, jednym słowem POWODZENIA :D
jojas
Stały Bywalec
 
Posty: 1363
Zdjęcia: 837
Dołączył(a): 15 maja 2010, o 00:00
Lokalizacja: Ostrołeka
Podziękował: 110
Otrzymał podziękowań: 458

Postprzez karolbiegacz » 28 maja 2011, o 19:26

Wszyscy dojechali - WIELKIE BRAWA
Avatar użytkownika
karolbiegacz
-#KK24h
 
Posty: 5113
Zdjęcia: 41
Dołączył(a): 28 lis 2009, o 19:24
Lokalizacja: Czarnowiec
Podziękował: 2095
Otrzymał podziękowań: 813

Postprzez jojas » 29 maja 2011, o 16:50

Gratulacje dla wszystkich uczestników :D
Wielkie gratulacje dla naszych :D
A jak nie będzie wkrótce relacji to ktoś dostanie po ry.u. Kto to jeszcze nie wiadomo. Będzie losowanie i wypadnie na pijacego ;)
jojas
Stały Bywalec
 
Posty: 1363
Zdjęcia: 837
Dołączył(a): 15 maja 2010, o 00:00
Lokalizacja: Ostrołeka
Podziękował: 110
Otrzymał podziękowań: 458

Postprzez wiktorioss » 29 maja 2011, o 18:52

pijący musi najpierw zbić nadwyżkę krwi w mleku :D

ja od siebie powiem tylko że było fajnie, dobra organizacja, ciekawa trasa, tylko ten asfalt....


mój wynik:

120km
czas oficjalny: 4.49.47 (te postoje jednak zajmują za dużo czasu)
czas z licznika: 4.24.00
śr. prędkość z licznika: 28.1km/h
max. prędkość: 53.0km/h
min. prędkość: 16.0 km/h (miałem kryzys w drugiej połowie i już ledwo kręciłem)

to relacja z mojego przejazdu :) jechałem w znacznej części za kimś ale też sporo samotnie przejechałem co ostatecznie mi bardziej pasowało bo nie musiałem do nikogo sie dopasowywać.
wiktorioss
Stały Bywalec
 
Posty: 126
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 16:28
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 8
Otrzymał podziękowań: 10

Postprzez karolbiegacz » 30 maja 2011, o 08:08

Ciekawe kto powiedział sobie po tym wyścigu:
NIGDY WIĘCEJ
Avatar użytkownika
karolbiegacz
-#KK24h
 
Posty: 5113
Zdjęcia: 41
Dołączył(a): 28 lis 2009, o 19:24
Lokalizacja: Czarnowiec
Podziękował: 2095
Otrzymał podziękowań: 813

Postprzez lostpearl » 30 maja 2011, o 08:37

Nie podam czasu jak mój Jaśnie Wysoki, trąbiący pomimo braku trąbki/klaksonu - Poprzednik W., bo szczęśliwi czasu nie liczą, a ja jestem SZCZĘŚLIWA :P
Szczęśliwość pochodzi z faktu PRZEJECHANIA 225 km, które okazały się PIKUSIEM. Oczywiście gdyby nie plecy brzydszej części ekipy nie byłby dystans PIKUSIEM, ale PANEM PIKUSIEM.
Szaleńczy pomysł Netki wydawał mi się z początku tak kosmiczny, że przez jakąś godzinę nie brałam go w ogóle pod uwagę.

Okazało się, że:

a) Netka miała rację wyciągając "nas" na najdłuższy dystans;
b) każdy, kto trochę jeździ, mógłby go przejechać;
c) górki na trasie były lekkimi wzniesieniami i przewyższenia nie tak straszne jak Pijący się obawiał (co udzieliło się i mnie, i prawie zrezygnowałam);
d) dotarłyśmy (nie liczę chłopaków, bo oni przyjechaliby dużo wcześniej, gdyby nie robili za wiatrochrony) na metę ponad godz. przed zamknięciem, a obawy były czy w ogóle zdążymy;
e) trasa była mniej urokliwa niż oczekiwałam (chociaż może brak słońca sprawił, że wszystko było bardziej szare niż w rzeczywistości), ale na odcinku przed Kościerzyną (metą) sprawiła, że serce ożyło
pomimo zmęczenia, a oczy chciały się wlampiać jak zakochani w siebie przy zachodzie słońca :) - przestrzeń jak w Bieszczadach, fioletowo-żółte pola w ciepłym świetle wieczornego słońca jak tylko
w tamtym miejscu i w tamtej chwili - a czasu nie było, żeby zostać na dłużej, ba, nawet zatrzymać się nie zatrzymaliśmy (jest do czego wrócić, chociaż chwila przeminęła z wiatrem).
f) Netka wie, co WIE ;);
g) na niektórych można liczyć, chociaż ogólnie nie można :P;
h) ... więcej grzechów pamiętam, ale zanudzać nie będę.

Skrót:
Kaszebe nie powaliła mnie na kolana, ale było nieźle :)
Avatar użytkownika
lostpearl
-#OCT
 
Posty: 560
Zdjęcia: 17
Dołączył(a): 28 sie 2010, o 08:59
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 52
Otrzymał podziękowań: 66

Postprzez Pijący_mleko » 30 maja 2011, o 09:18

Pomysł wzięcia udziału w KaszebeRunda padł w naszej grupie już w styczniu. Nieliczni wiedzieli z góry ze pojadą na najdłuższym 225 kilometrowym dystansie, pozostali musieli taki pomysł przetrawić.
Liczne dyskusje i narady, zmiany sprzętu i intensywne treningi sprawiły ze opcję pokonania 225 km postanowiła wykonać 7 osobowa ekipa. Pozostały 6-cio osobowy skład pozostał przy dystansie 120 km.

Pierwszy samochód z częścią drużyny i rowerami ruszył do Kościerzyny po 10:00 w piątek. Planowaliśmy ruszyć wcześniej, ale z powodu awarii elektroniki w samochodzie po podłączeniu przyczepki, mieliśmy małe przetasowanie w harmonogramie. Po usunięciu awarii w kruliczomobilu mieliśmy do pokonania spory kawałek drogi do pokonania, ale wcześniejsza godzina wyjazdu pozwoliła zajechać nam nad morze. W czasie dwugodzinnej wizyty na plaży zachwycaliśmy się smakowitymi nadmorskimi daniami rybnymi i obserwowaliśmy statki na horyzoncie, czyli odpoczywaliśmy przed dalszą podrożą. Zabrakło nam tylko tych straconych rano godzin aby wyciągnąć rowery i przejechać się wzdłuż wybrzeża.
Do Kościerzyny dotarliśmy po 20:00. W biurze zawodów sprawnie pokonaliśmy formalności związane ze startem w zawodach i pobraliśmy chipy kontrolne oraz numery startowe. Następnie zajechaliśmy na nocleg do gospodarstwa agroturystycznego 4 km od Kościerzyny, gdzie miło zostaliśmy powitanie przez gospodarzy, którzy jak nas zaskoczyło byli powiązani rodzinnie z kurpiowszczyzną. Pozostałe 2 samochody z resztą naszej ekipy dotarły późno w nocy.

Sobota dzień startu.
Rano sprawnie przygotowaliśmy rowery tzn. ja musiałem szybko zmienić dętkę. Mała narada w drużynie jak się ubrać, ponieważ prognozy pogody zapowiadały niską temperaturę czyli poniżej 17 stopni i wiatr (prognozy sprawdziły się). Przed 8:00 na która wyznaczono start dotarliśmy na linie startu.
Grupa jadąca na dystansie 120 km miała start o 9:00.
Po starcie przez miasto jechaliśmy w eskorcie policji. Za miastem peleton podzielił się na małe grupki, które realizowały taktykę obraną przez poszczególne drużyny,
np. nasze ekipa narzuciła własne tempo.

Mnie już przy dojeździe na linię startu organizm poinformował ze to nie będzie dobry dzień dla mnie, możliwe ze adrenaliny związanej z zawodami starczyło mi tylko do piątku. Pierwsza przygodę miałem już na ok. 30 km , gdy z powodu nagłego manewru zawodnika, któremu jechałem na kole, wylądowałem w rowie. Pozbierałem się i z ekipą szybko dotarliśmy do pierwszego bufetu.
Tam spotkało nas miłe zaskoczenie, czyli smaczne jedzenie i miała obsługa. Szybko przygotowali nam rożne potrawy, m.in. smażyli nam świeże jaja pod indywidualne zamówienia, podali ciepłą herbatę i inne napoje. Ja skusiłem się jeszcze na przepyszny domowy chleb ze smalcem, ciasto i cały dzban mleka.
Podobnie było na kolejnych bufetach. Oferowano nam na każdym liczne lokalne smakołyki, owoce i napoje m.in miody które każdy zawodnik mógł pić ile tylko zdołał. Na prawie każdym bufecie oferowano nam wspominany wyżej chleb ze smalcem co zapamiętaliśmy szczególnie, ponieważ każdy chleb i smalec był o innym smaku i każdy był przepyszny. trzeba jeszcze dodać ze czas na bufetach umilali nam lokalni muzycy. Źle wspominam tylko postój na obiad i ostatni bufet przed metą, ale w porównaniu z pozostałymi szybko zapomnieliśmy o niemiłych doznaniach.
Każdy bufet jednak trzeba było kiedyś opuścić, nawet jak chciało się skosztować kolejnych potraw obficie podawanych przez gospodarzy. Trzeba jednak było pamiętać ze rywalizujemy w wyścigu kolarskim.

Na trasie poznaliśmy czemu te okolice zwane są Kaszubską Szwajcarią. Liczne podjazdy pokazały nam na co jest stać nasze rowery i jak kondycyjnie przygotowaliśmy się do zawodów. Na 140 km złapałem gumę. Dzięki pomocy octan'a sprawnie zmieniłem dętkę i szybko dotarłem do bufetu na 145 kilometrze. Gdy ruszyłem dalej dopadł mnie kryzys. Musiałem zmienić tempo jazdy, ponieważ postanowiłem ukończyć wyścig. Wiedziałem jednak ze najcięższe wniesienia dopiero przede mną. Podjąłem samotną walkę z wyczerpanym organizmem, ponieważ po paru dyskusjach nie pozwoliłem pozostałej części ekipy mnie asekurować. Po drodze żałowałem straconej kondycji z przed dwóch tygodni, gdy byłem u szczytu formy. Udało się, pokonałem ostanie 80km i ukończyłem wyścig.

Z wyścigu zapamiętałem piękne krajobrazy Kaszub, lasy, jeziora i rwące rzeki oraz miłych ludzi na trasie.

Na dystansie 225 startowali: Anetka, Lostpearl, Cineeek, Octan, Piotr, Panzer i Pijący_mleko
120 km dystans pokonali: Agnieszka, Ania, Sportowiec, Krulik25, Wictorioss i Sylwek

Dziękuję drużynie za start i wparcie.
Agnieszce za miłe słowo i gratulacje oraz kiełbaskę prosto z ogniska,
Annie za to ze mnie postawiła na nogi po wyścigu koktajlem witaminowym,
Lostpearl za koleżeńskie wpieranie na trasie zaraz po tym jak dopadła mnie niemoc,
Anetce za wieczny uśmiech, który zawsze mnie podbuduje.

Jojas'owi i Karolbiegacz'owi nieobecnym na zawodach dziękuję za pomoc techniczną.

Dziękuję organizatorom zawodów.
Blond organizatorce za to, ze miło jest wiedzieć o tym, ze ktoś czytał moje posty na forum, mimo ze mieszka daleko od Ostrołęki.
I oczywiście dziękuję głównemu organizatorowi, za klimat, organizację, bufety i pomysł.
Iść, ciągle iść, trafiać celnie
W zawianej piaskiem trawy ślad
Być sobą być niepodzielnie
Oczami dziecka mierzyć świat
Iść, ciągle iść w stronę słońca
W stronę słońca aż po horyzontu kres


Redaktor do moich postów by się przydał
Avatar użytkownika
Pijący_mleko
Moderator
 
Posty: 5033
Zdjęcia: 232
Dołączył(a): 5 cze 2009, o 14:57
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 1359
Otrzymał podziękowań: 2187

Postprzez karolbiegacz » 30 maja 2011, o 09:39

Pijący_mleko napisał(a):Pomysł wzięcia udziału w KaszebeRunda padł w naszej grupie już w styczniu. Nieliczni wiedzieli z góry ze pojadą na najdłuższym 225 kilometrowym dystansie, pozostali musieli taki pomysł przetrawić.
Liczne dyskusje i narady, zmiany sprzętu i intensywne treningi sprawiły ze opcję pokonania 225 km postanowiła wykonać 7 osobowa ekipa. Pozostały 6-cio osobowy skład pozostał przy dystansie 120 km.

Pierwszy samochód z częścią drużyny i rowerami ruszył do Kościerzyny po 10:00 w piątek. Planowaliśmy ruszyć wcześniej, ale z powodu awarii elektroniki w samochodzie po podłączeniu przyczepki, mieliśmy małe przetasowanie w harmonogramie. Po usunięciu awarii w kruliczomobilu mieliśmy do pokonania spory kawałek drogi do pokonania, ale wcześniejsza godzina wyjazdu pozwoliła zajechać nam nad morze. W czasie dwugodzinnej wizyty na plaży zachwycaliśmy się smakowitymi nadmorskimi daniami rybnymi i obserwowaliśmy statki na horyzoncie, czyli odpoczywaliśmy przed dalszą podrożą. Zabrakło nam tylko tych straconych rano godzin aby wyciągnąć rowery i przejechać się wzdłuż wybrzeża.
Do Kościerzyny dotarliśmy po 20:00. W biurze zawodów sprawnie pokonaliśmy formalności związane ze startem w zawodach i pobraliśmy chipy kontrolne oraz numery startowe. Następnie zajechaliśmy na nocleg do gospodarstwa agroturystycznego 4 km od Kościerzyny, gdzie miło zostaliśmy powitanie przez gospodarzy, którzy jak nas zaskoczyło byli powiązani rodzinnie z kurpiowszczyzną. Pozostałe 2 samochody z resztą naszej ekipy dotarły późno w nocy.

Sobota dzień startu.
Rano sprawnie przygotowaliśmy rowery tzn. ja musiałem szybko zmienić dętkę. Mała narada w drużynie jak się ubrać, ponieważ prognozy pogody zapowiadały niską temperaturę czyli poniżej 17 stopni i wiatr (prognozy sprawdziły się). Przed 8:00 na która wyznaczono start dotarliśmy na linie startu.
Grupa jadąca na dystansie 120 km miała start o 9:00.
Po starcie przez miasto jechaliśmy w eskorcie policji. Za miastem peleton podzielił się na małe grupki, które realizowały taktykę obraną przez poszczególne drużyny,
np. nasze ekipa narzuciła własne tempo.

Mnie już przy dojeździe na linię startu organizm poinformował ze to nie będzie dobry dzień dla mnie, możliwe ze adrenaliny związanej z zawodami starczyło mi tylko do piątku. Pierwsza przygodę miałem już na ok. 30 km , gdy z powodu nagłego manewru zawodnika, któremu jechałem na kole, wylądowałem w rowie. Pozbierałem się i z ekipą szybko dotarliśmy do pierwszego bufetu.
Tam spotkało nas miłe zaskoczenie, czyli smaczne jedzenie i miała obsługa. Szybko przygotowali nam rożne potrawy, m.in. smażyli nam świeże jaja pod indywidualne zamówienia, podali ciepłą herbatę i inne napoje. Ja skusiłem się jeszcze na przepyszny domowy chleb ze smalcem, ciasto i cały dzban mleka.
Podobnie było na kolejnych bufetach. Oferowano nam na każdym liczne lokalne smakołyki, owoce i napoje m.in miody które każdy zawodnik mógł pić ile tylko zdołał. Na prawie każdym bufecie oferowano nam wspominany wyżej chleb ze smalcem co zapamiętaliśmy szczególnie, ponieważ każdy chleb i smalec był o innym smaku i każdy był przepyszny. trzeba jeszcze dodać ze czas na bufetach umilali nam lokalni muzycy. Źle wspominam tylko postój na obiad i ostatni bufet przed metą, ale w porównaniu z pozostałymi szybko zapomnieliśmy o niemiłych doznaniach.
Każdy bufet jednak trzeba było kiedyś opuścić, nawet jak chciało się skosztować kolejnych potraw obficie podawanych przez gospodarzy. Trzeba jednak było pamiętać ze rywalizujemy w wyścigu kolarskim.

Na trasie poznaliśmy czemu te okolice zwane są Kaszubską Szwajcarią. Liczne podjazdy pokazały nam na co jest stać nasze rowery i jak kondycyjnie przygotowaliśmy się do zawodów. Na 140 km złapałem gumę. Dzięki pomocy octan'a sprawnie zmieniłem dętkę i szybko dotarłem do bufetu na 145 kilometrze. Gdy ruszyłem dalej dopadł mnie kryzys. Musiałem zmienić tempo jazdy, ponieważ postanowiłem ukończyć wyścig. Wiedziałem jednak ze najcięższe wniesienia dopiero przede mną. Podjąłem samotną walkę z wyczerpanym organizmem, ponieważ po paru dyskusjach nie pozwoliłem pozostałej części ekipy mnie asekurować. Po drodze żałowałem straconej kondycji z przed dwóch tygodni, gdy byłem u szczytu formy. Udało się, pokonałem ostanie 80km i ukończyłem wyścig.

Z wyścigu zapamiętałem piękne krajobrazy Kaszub, lasy, jeziora i rwące rzeki oraz miłych ludzi na trasie.

Na dystansie 225 startowali: Anetka, Lostpearl, Cineeek, Octan, Piotr, Panzer i Pijący_mleko
120 km dystans pokonali: Agnieszka, Ania, Sportowiec, Krulik25, Wictorioss i Sylwek

Dziękuję drużynie za start i wparcie.
Agnieszce za miłe słowo i gratulacje oraz kiełbaskę prosto z ogniska,
Annie za to ze mnie postawiła na nogi po wyścigu koktajlem witaminowym,
Lostpearl za koleżeńskie wpieranie na trasie zaraz po tym jak dopadła mnie niemoc,
Anetce za wieczny uśmiech, który zawsze mnie podbuduje.

Jojas'owi i Karolbiegacz'owi nieobecnym na zawodach dziękuję za pomoc techniczną.

Dziękuję organizatorom zawodów.
Blond organizatorce za to, ze miło jest wiedzieć o tym, ze ktoś czytał moje posty na forum, mimo ze mieszka daleko od Ostrołęki.
I oczywiście dziękuję głównemu organizatorowi, za klimat, organizację, bufety i pomysł.


Wyczerpująca - fajna relacja :)
Jeszcze raz gratuluję wszystkim wytrwałości.
Avatar użytkownika
karolbiegacz
-#KK24h
 
Posty: 5113
Zdjęcia: 41
Dołączył(a): 28 lis 2009, o 19:24
Lokalizacja: Czarnowiec
Podziękował: 2095
Otrzymał podziękowań: 813

Postprzez Panzerjager44 » 30 maja 2011, o 12:19

W piątek przed wyjazdem naprawde ciężko było wysiedziec za biurkiem bo mysli cały czas uciekały w strone czekającego nas wyjazdu. O 15 było po kłopocie i mogłem udać się do domu. „szybkie” pakowanie całego szpeju potrzebnego i niepotrzebnego i po 17 wyjazd. W samochodzie było ciasnawo, ale wśród fajnych ludzi dało się to przeżyć. Drogę przebyliśmy z przygodami, ale szczęśliwie nic się nie stało. Do Kościerzyny dotarliśmy w środku nocy. Zamiast iśc spać gadaliśmy jeszcze do rana. Numery i chipy mielismy odebrane przez osoby z samochodu który dotarł wcześniej więc nie myśleliśmy się zrywać. Kosztowało nas to wariackie zbieranie się rano. Wszystko było robione w biegu, ale koniec końców byliśmy o 8 na starcie zgodnie z planem. Tu raczej bez fajerwerków, mało osób, większej oprawy wizualnej i wyścigowego klimatu, ale co tam... ruszamy. Z miasta wyprowadzili nas policjanci na motocyklach. Początek mieliśmy trochę szarpany i nerwowy. Wiało mocno, ale pogoda była znośna. Przy skręcie na pierwszy bufet doszło do kraksy. Najechałem na skręcająca Anetę i musieliśmy sie zbierać z asfaltu. Znów ucierpiały anetkowe kolana, ale nic to mogło być znacznie gorzej. Po odsapnięciu na bufecie i załataniu kolana ruszyliśmy dalej... Teraz juz trzymaliśmy odpowiednie dla całej grupy tempo. Trasa była praktycznie cały czas w lasach. Wkurzały na niej mocno dość liche asfalty. Jazde umilały niwielki acz liczne podjazdy. Kilometry uciekały szybko. Zajeżdżaliśmy na wszystkie napotkane bufety gdzie panowała bardzo przyjemna atmosfera. Kiepsko wypadł tylko obiad bo kubeczek lichej pomidorówki to nie było stanowczo to na co liczyliśmy, ale na nastepnym postojuw Lipnicy odbiliśmy to sobie pałaszując mnóstwo chleba ze smalcem, ciasta i innych specjałów. Był to dla mnie jeden z dwóch najlepszych bufetów. Drugi był pod koniec trasy (przedostatni). Zjechało się tam sporo rowerzystów i wreszcie mozna było złapać troche wyścigowego klimatu. Ludzie byli przesympatyczni, dzieciaki przybijały nam piątki w locie, wszyscy skakali przy nas jak przy jakis lordach, zyc nie umierać :)
widoki pod koniec stawały sie coraz lepsze. Górki i rozciagające sie po bokach pola robiły naprawdę fajne wrażenie.
Na mecie bylismy po 10 o pół godzinie. Tu odsapnelismy napilismy sie piwka, skorzystalismy z masażu. Całośc zleciała nie wiadomo kiedy. Wieczór spędziliśmy na odpoczynku niespiesznym sączeniu piwka i rozmowach. I to tyle. Za rok jedziemy znowu.
Life is too short to ride a shit bike
Avatar użytkownika
Panzerjager44
-#OCT
 
Posty: 1356
Zdjęcia: 157
Dołączył(a): 4 lip 2009, o 17:06
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 258
Otrzymał podziękowań: 142

Postprzez Pijący_mleko » 30 maja 2011, o 12:32

Obrazek fot. dad
Kaszebe Runda po raz siódmy
Ponad 500 miłośników jazdy na rowerze, trasy o trzech różnych długościach, start i meta w jednym mieście - w sobotę odbyła się kolejna edycja szosowego maratonu rowerowego Kaszebe Runda.

Popularność imprezy, w której może uczestniczyć każdy miłośnik jazdy na rowerze, wzrasta z roku na rok. Do Kościerzyny na maraton zjeżdżają kolarze z całego Pomorza. W tegorocznej edycji imprezy uczestniczyli też goście z Francji i Stanów Zjednoczonych. W sumie siódma edycja imprezy ściągnęła do stolicy powiatu kościerskiego 554 miłośników dwóch kółek.
Więcej można przeczytać na stronie: http://koscierski.info/wiadomosc,9885,K ... iodmy.html

Czy ktoś wypatrzy naszych kolarzy na zdjęciu :)
Iść, ciągle iść, trafiać celnie
W zawianej piaskiem trawy ślad
Być sobą być niepodzielnie
Oczami dziecka mierzyć świat
Iść, ciągle iść w stronę słońca
W stronę słońca aż po horyzontu kres


Redaktor do moich postów by się przydał
Avatar użytkownika
Pijący_mleko
Moderator
 
Posty: 5033
Zdjęcia: 232
Dołączył(a): 5 cze 2009, o 14:57
Lokalizacja: Ostrołęka
Podziękował: 1359
Otrzymał podziękowań: 2187

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Zawody szosowe

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości

cron