Pijący_mleko napisał(a):jojas Twoje zdjęcia jak zawsze są dobre.
Karolbiegacz a o Naszym forum zapomniałeś, oficjalnych i zweryfikowanych wyników nie dajesz ?:
Wyniki:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2011/agbl1op.pdf
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2011/agbl1dz.pdf - dzieci
_____________________________
Jak było?
Wstając w niedzielę rano zauważyłem biały szron, o zesz - ZIMNO !!! ... pomyślałem.
...
...
Godzinę później, by nie nadużywać cierpliwości organizatora, postanowiłem opuścić ciepły pokój.
Oczywiście wcześniej się zabezpieczyłem zakładając bieliznę (uwaga reklama) Brubeck (koniec reklamy) , dwie koszuli kolarskie krótkim rękawem plus jedną ocieplaną z długim rękawem i żółtą kurtkę.
Osłabiona ostatnio odporność i brak aklimatyzacji do nowych warunków sprawiły, ze przez całą drogę do Rzekunia trzęsłem się jak galareta.
Dotarcie do biura zawodów powitałem z ulgą, tyle ze na progu drzwi zatrzymuje mnie "el supremo" i na powitanie daje mi ogromniastą tablicę z napisem PILOT i każe przytwierdzić do steru rowerowego.
Moja buntownicza natura kazała jednak zignorować rozpoczęcie jakiejkolwiek pracy przed wypiciem odpowiedniej dawki mleka.
Pozbywając się fal zimna w ogrzewalnym biurze zawodów, zająłem się obserwacją składu osobowego biura i głównego organizatora.
Zdziwiła mnie spokojna mimika na twarzy Karola, jakby całkowicie panował nad całym tym rozgardiaszem, a może to była tylko maska doskonałego aktora.
Spokój ten udzielał się wszystkim pomieszczeniu biura zawodów, wszyscy byli wyluzowani jakby przybyli na piknik.
Czekajcie jednak, jeszcze nie ma 9:00, wtedy się zacznie pomyślałem złośliwie.
Z pewnej chwili dopadłem stolik z pucharami i ustawiłem je według własnego widzimisię, a gdy po 9:00 doszło do najazdu dzikich hord biegaczy na biuro uświadomiłem sobie ze w tej chwili to nie miejsce dla mnie.
Zmyłem się na bufet, tam jeszcze poza obsługa nikogo nie było, ale żarcia dookoła pełno czyli raj.
Eden też trzeba kiedyś opuścić.
I wpadłem jak śliwka w kompot, wszędzie dookoła widziałem kupę wariatów biegających bez żadnego składu i ładu.
Przed linią startu poczułem się bezpieczniejszy ... na chwilę bo dopadli mnie paparazzi z pytanie dlaczego transparent z napisem start jest zwrócony w kierunku trasy nie nie do zawodników.
Gdy im spokojnie wytłumaczyłem ze to specjalnie dla nich jest tak powieszony, by mieli doskonałe ujęcia na startujących zawodników to i tak znaleźli powód do narzekania, niby ze maja robić zdjęcia pod słońce ... i jak tu im dogodzić.
A tak słońce ... sprawiło ze było o wiele wcześniej niż kilka godzin temu.
W okolicach jedenastej usłyszałem odliczanie, więc nie było co już leniuchować i wskoczyłem na rower by nie być stratowany przez lawinę biegaczy.
Pomyślałem ze w danej chwili najlepszej będzie urwać się z tego chaosu, bo gdy zrobię sobie 10 km przejażdżkę, to jak wrócę, będzie spokojniej.
Nie wiedzieć dlaczego cały ten biegający tłum postanowił gonić za mną.
Dopiero widok białej tablicy z czerwonym napisem PILOT na sterze uświadomił mi ze jestem ugotowany.
No prawie ... bo wystarczyło jechać 16 - 17km/h, a spokojnie zostawiałem zawodników ok. 100 m z tyłu.
Na trasie zaobserwowałem ze 6 biegaczy chyba szczególnie mnie nie lubi, bo zostawili resztę towarzyszy i stara się zajadle mnie dopaść.
A kilometr przed metą najwytrwalszy z nich prawie mnie doszedł i tylko przyspieszenie do 24km/h uratowało moje d... .
Na metę wpadłem pierwszy zgarniając medal za ukończenie trasy.
A później wszyscy żyli długo i szczęśliwie ... e to nie ta bajka, tu chyba bardziej pasuje ... i ja tam byłem, miód i wino piłem.
E tam, bajki to pisuje jojas, a ja napisałem prawdę i tylko prawdę ... no oprócz tego wina
Pijący_mleko napisał(a):A później wszyscy żyli długo i szczęśliwie ... e to nie ta bajka, tu chyba bardziej pasuje ... i ja tam byłem, miód i wino piłem.
E tam, bajki to pisuje jojas, a ja napisałem prawdę i tylko prawdę ... no oprócz tego wina
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości