Kolejne nowe terytoria czyli przedłużona majówka.
Kolejny tydzień maja to urlop na rowerze.
W środę 7 maja znalazła się okazja by zaliczyć kolejne nowe terytoria na rowerze.
Zaczynał się one na południe od Małkini na rzece Bug.
Czyli treść zacznę od Buga.
Most na drodze wojewódzkiej 627 posiada szeroką drogę rowerową, oddzieloną od głównej jezdni barierą energochłonną.
Brnąc przed siebie o mało co bym ominął wjazd na nią.
Na moście robię zdjęcie , które chciałem wykorzystać do zadania zagadki mms, ale coś pochrzaniłem w ustawieniach, tak ze adresaci nic nie dostali.
A po południowej stronie rzeki, nawierzchnia drogi ... hm ... taka ze tylko "polecić" ją szosowcom
Od rzeki aż po Kosów Lacki droga o zanikającej, wytartej już nawierzchni bitumicznej,
uciążliwe, jednak po paru kilometrach się przystosowałem, nie ma jak szersze opony
Po drodze mijam obóz zagłady Treblinka, obóz zwiedzałem w poprzednim roku (bez roweru)
dlatego nie zajeżdżam.
Interesuje mnie jednak mijana , stara architektura przydrożnych miejscowości.
Od Kosowa Lackiego do Sokołowa Podlaskiego, nawierzchnia poprawia się.
Na kilka kilometrów przed Sokołowem ... tylko udusić pomysłodawców/twórców, przy drodze pojawia się droga rowerowa z kostki betonowej i pagórkami podjazdów na działki.
Tempo jazdy drastycznie spada
Od granic miasta ciągną się kilometrami działki rolne, więc prawdziwe miasto witam z uśmiechem, licząc ze skończy się ta "idiotyczna" droga dla rowerów.
Nie przeliczyłem się
W mieście nie zabawiam długo.
Jadę dalej na południe.
Na południe od miasta nie ma na szczęście drogi dla rowerów, przygnębia mnie jednak wikok rozebranych torów kolejowych i rozkopanych do wywózki nasypów.
Po kilku kilometrach wyprzedzam rowerzystkę, która zajmuje się w czasie jazdy czymś na ekranie telefonu , wyprzedzam więc ją większym łukiem.
Trzy kilometry dalej mam postój, trza było wykonać rozmowę przez telefon, krótki odpoczynek ruszam i niedługo znowu wyprzedzam wyżej wymienioną rowerzystkę .
Dalej się bawi telefonem na drodze krajowej nr 63 o sporym natężeniu ruchu.
Po takich widokach tego dnia, nie zdziwił mnie widok rowerzysty jadącego na ostatnim czwartku, którego bardziej interesowało co ma na ekranie telefonu niż bezpieczna jazda.
Kilka kilometrów przed Siedlcami ........ szlag ... kolejna "piękna, falista, krawężnikowa" droga dla rowerów, ... dlaczego nie można strzelać do bezmyślnych urzędników ?
Po tylu kilometrach jazdy nom-stop pod wiatr, jazda taką drogą nie jest przyjemna.
Siedlce
Wieczorem przypominam sobie ze tego dnia jadłem tylko skromne śniadanie,
czyli nie mogłem odpuścić kolacji, choć jeszcze nie czułem głodu.
Następnego dnia organizm zemścił się okrutnie.
Mimo braku zmęczenia, wilczy głód popsuł mi nastrój.